Film (o dziwo!) nie nudzi, jest wykonany bardzo starannie pod względem estetycznym, ale po obejrzeniu pozostawia jedynie niedosyt i rozczarowanie. Zdecydowanie za mało w tym horrorze horroru! Miała być sadomasochistyczna sekta, a na temat niej są tylko wspominki. Aż się prosi, żeby pokazać jakieś rytuały samookaleczeń czy coś...
Olbrzymi plus film u mnie dostaje za sceny z uwięzionym Markizem de Sade. Robert Englund w tej roli wypadł po prostu genialnie! Szkoda tylko, że to są sceny, które właściwie nic nie wnoszą do fabuły i równie dobrze mogłoby ich nie być.
No i to właściwie tyle. "Night Terrors" jest wręcz podręcznikowym przykładem na zjebanie świetnego pomysłu. Panie Tobe Hooper, wstydziłby się pan!