...ale też multum minusów. Najzabawniejsza była scena w parku. Coś w stylu: „Hmm... ktoś zostawił ślady na trawie w samym środku wielkiego miasta - to na pewno ścigany przeze mnie rzezimieszek!". A sam L.T. ma w sobie coś z Michaela Myersa i Jasona Voorheesa, czego dowiódł podczas walki.
Jak dla mnie największym błędem było wyłażenie z całą akcją z lasu - gdyby wszystko cały czas toczyło się wśród gęstych zarośli, w miejscu, w którym zło może czaić się na każdym kroku, film byłby o wiele, wiele ciekawszy. Choć trzeba przyznać Panu Del Toro, że wykonał kawał dobrej roboty.