Pomysł ciekawy, bardzo ciekawe postacie. Del Toro gra moim zdaniem nie tak jednoznacznie czarny charakter. Raz, że jest ofiarą wojny, który zniszczyła mu psychikę, dwa, że został z tym sam, nikt mu nie pomógł uciec od szaleństwa, trzy, że ostatecznie nie zabija on tak po prostu kogo popadnie, lecz ludzi, którzy złamali pewne zasady, porzucili pewne wartości (szacunek do natury, bezmyślne bestialstwo i mordowanie zwierząt). Z drugiej strony Lee Jones gra ciekawego faceta, który unika ludzi i cywilizacji, woli naturę. Ten element łączy go z postacią Del Toro. Lee Jones też nienawidził kłusowników, którzy bezmyślnie polowali na zwierzęta. Ciekawa jest też scena pod koniec gdy Lee Jones czyta listy od Del Toro, w których ten prosi go o pomoc, mówiąc, że traci rozum, nie radzi sobie z piętnem wojny. Myślę, że w tym momencie Lee Jones zaczął odczuwać wyrzuty sumienia, że mógł pomóc Del Toro, dopóki nie było za późno i do całej sytuacji nie musiało dojść.

A tak ogólnie to film podejmuje ciekawą tematykę, sam rozwój fabuły nie jest oryginalny, ale ogląda się przyjemnie, dobra rozrywka. Plus fajne zdjęcia w buszu i walki na noże. 7/10