zepsuto, pominięto. Nie przekonała mnie ta historia. W sumie nikt nie chciał tam Meryl - a raczej jej bohaterki - kiedy przyjechała pomóc córce po rozwodzie i próbie samobójczej. Nikt nie chciał jej na ślubie, ale kiedy ta przyjeżdża okazuje się, że jest wyczekiwanym gościem, a dla pana młodego "wiele znaczy" jej wizyta, jednak nie siedzi przy stole z rodziną. Wytłumaczenie, że za późno dostali potwierdzenie jej przybycia jest ŚMIESZNE. Jeśli synalek faktycznie wyczekiwał jej przybycia zaryzykowałby nawet puste miejsce przy stole gdyby ta się jednak nie zjawiła, ale miejsce przy stole rodziny powinno być. Nikt jej nie chce, a jej osoba budzi zmieszanie, gdzieś pod koniec filmu, bez wyraźnego zwrotu akcji, wszyscy ją kochają. A przyszła synowa jest wisienką na torcie. Jej zachowanie jest chamskie a jej niechęć do Meryl co najmniej niezrozumiała. Nie zna kobiety, ale jej pogarda i zniesmaczenie nie budzą wątpliwości. Nie chce Meryl na ślubie i ledwo to toleruje. W sumie dałam temu filmowi 6 ale po wypisaniu tego wszystkiego 6 zmieniam na 5 bo ten film na więcej nie zasługuje a szkoda.