Okay, temat drugiej wojny światowej jest teraz tak interesujący jak 11 kwietnia 1954 roku więc nie wiem w ogóle skąd ta inicjatywa, ale pomińmy... Po drugie, kto to k&rwa jest w ogóle Marcel Mangel i w czym on grał, że taki chłam jak Barbarella to jedyny w miarę rozpoznawalny film w jego karierze? Po trzecie, kto tam dał Zuckerberga i jego mimiczne zdolności ze szkoły specjalnej (bez obrazy)? To jedna z najgo... najidiotyczniej wykreowanych postaci, jakie widziałem wśród obejrzanych przez siebie filmów, a dosyć sporo tego jest. Nareszcie The Room (2003) ma godnego siebie przeciwnika. Po czwarte, film jest - uwaga - mega bezużyteczny! jako dramat historyczny. Pomija wszelkie konwenanse kinematograficzne, jak na przykład ukazanie przemiany bohatera albo sprawne skoki w czasie i przestrzeni czy też sceny batalistyczne, które są w stu procentach... nieprzekonywujące. Moja rada to zignorować w ogóle tę produkcję.