Nie sądziłam, że da się zrobić seksistowski i rasistowski film z elementami komunistycznej wizji świata jednocześnie w XXI wieku. Oglądanie męczy, bardzo męczy. Pod względem technicznym Jest względnie ok, ale też bez szału. Do obejrzenia zachęcił oczywiście Omar Sy, jeszcze przed seansem nazwałabym go świetnym. Jednak teraz zupełnie inaczej patrzę na niego jako na aktora, jego role to właściwie kilka wersji tej samej postaci, stworzonej na potrzeby Nietykalnych. Nawet Lupin już tak nie cieszy i w sumie nie chcę mi się już go oglądać tak bardzo jak kiedyś. Co do fabuły - okropna, wręcz obrzydliwa koncepcja na film, który oparty został na rasizmie właśnie. Śmierdzi propagandą, zupełnie zaprzeczającą rzeczywistości, postaci są przerysowane i właściwie rolą widza jest tylko łykać to co autor miał na myśli. Ta pseudogłębia, którą próbuje się wcisnąć w tym filmie to działa chyba tylko na ludzi pokroju tych oblewających dzieła sztuki zupą.