Od samego początku widzimy jakiś bezsens. Oboje wysyłają na obóz dzieci, a później Ona odgrywa straszny niepokój i w końcu namawia przypadkowego w sumie faceta by pojechali sprawdzić go - przy czym gdy go już maja w zasięgu wzroku to zawracają. Nikt przecież normalny nie zgodziłby się 4 godziny jazdę lasami w śniegu po to by podrzucić nieznajomą osobę. W ogóle po co wysłała tam synka? Tak samo później na siłę namawianie Go by poszli coś zjeść, skoro ona sama nic jeść nie chciała. Czytała prognozę pogody i wiedziała, że śnieg ich odetnie na noc? Potem z logiką już jest tylko gorzej. Co by było gdyby zamiast tej sauny trafili na Toya pośrodku lasu? Jakiś w ogóle promiskuityzm...bez sensu.
Daję +1 bo to film z Gongiem i +1 za tekst piosenki: "Najlepszy prezent na świecie to pieniądze" :D