"W Samo południe" było w tamtym czasie negatywnie odebrane, z biegem lat się odwróciła opinia (zresztą do obu filmów)
Jednak nie na tyle negatywnie, by nie wygrać ostatecznie aż czterech Oscarów, w tym dla Gary'ego Coopera ;)
racja :) moim zdaniem "widowisko" zasłużenie wygrało oscara dla najlepszego filmu w tamtym roku
Ja widziałem tylko te dwa filmy, jeżeli chodzi o nominacje z tamtego roku, ale nie obrażam się na wygraną dla "Największego widowiska świata", tym bardziej, że jakoś bardziej mi się podobało niż "High Noon". Nie ma tu co prawda wielkich kreacji aktorskich czy jakiejś wyśmienitej fabuły, ale mi osobiście seans tego filmu sprawił niemałą przyjemność, a te wszystkie wyczyny cyrkowców do dziś robią wrażenie, mimo że tyle lat już upłynęło od premiery.
"High Noon" miało fajną treść, ale w całości jako film to trochę takie lekkie chuherko, za chudy jest na Oscara. Z ostatnim zdaniem się zgadzam, które napisałeś, mi się w sumie oba filmy dobrze oglądało, "Widowisko" akurat lepiej, aktorzy grają co najmniej przyzwoicie, w sumie to elita tamtego czasu hollywood, nie spodziewałem się że można tak "oglądalny" film o cyrku stworzyć, jeszcze wymieszany lekko z dokumentem.
Abstrahując od tego, że w tamtym roku najlepsze rzeczy powstawały poza Hollywood i moim zdaniem "Piętno śmierci", "Umberto D." oraz "Życie O'Haru" przebijają filmy amerykańskie, to się zgadzam.
Ewentualnie mogłyby jeszcze wygrać "Światła rampy" albo "Piękny i zły" (większość pewnie powiedziałaby, że "Deszczowa piosenka", ale ja nigdy tego filmu nie lubiłem).
Ale wygrana tego filmu to dla mnie dowód na to, że Oscary nigdy nie były wyznacznikiem wartości artystycznej - strasznie to naiwne i płytkie, w dodatku zbyt długie i zawierające klisze. Od strony wizualnej może i robi wrażenie (choć i tu mam wrażenie, że się zestarzał), ale dla mnie to za mało.