Co zrobić ze zbyt wielką przyjaźnią, zbyt głęboką tęsknotą, absolutną szczerością?...
Głupek nie rozumie reguł tego świata, a opiekujący się nim przyjaciel powoli dochodzi do granic wrzenia. Wszystko rozgrywa się na dalekiej prowincji Kalifornii, w pięknych plenerach, na sposób ulubiony przeze mnie, czyli w obrębie kilku osób, ewentualnie grupy, która kipi od wzajemnych interakcji. Zazdroszczę reżyserowi, bo oparł swą ekranizację na wybitnej noweli Steinbecka, w której nie ma słabego punktu, a która wybór scen składających się na fabułę daje przeogromny. Tak jak - mieniących się różnymi kolorami - uczuć, będących motywacjami bohaterów. Razem daje to dramat o iście kosmicznym wymiarze, chwytający za serce, choć nie bez efektu skurczu.

Mimo, że waham się, czy wybór aktora do głównej roli był trafny (czy Malkovich nie jest na nią zbyt inteligentny?; za to Sherilyn Fenn wniosła tu orzeźwiający powiew kobiecości i delikatności jako jedyna postać, która tak naprawdę rozumie Lenny'ego), to piękny i prawdziwy film. Pokazuje okrucieństwo systemu feudalnego lub kapitalistycznego
(lub komunistycznego, choć to w sumie bez różnicy, bo wszystkie opierają się na złodziejstwie elit), który więzi zarówno mężczyzn, jak kobiety...
Udana ekranizacja arcydzieła Steinbecka, które powinno być lekturą!