Zgadzam się z tobą w 150%. To film wręcz fantastyczny. Aktorstwo, zdjęcia i muzyka są niezwykłe, jak na 1939 rok. Początek bardzo ładny wizualnie, środek wciągający a zakończenie piękne. I oczywiście oklaski dla Burgessa Mereditha i Lona Chaneya jr,

Właśnie jestem po lekturze książki i od razu obejrzałem ten film. Moim zdaniem film zbyt oczywisty. Wszystko podane na tacy, nie przypadło mi to do gustu. Teraz zabieram się za wersję z 1992 roku. Jestem ciekawy porównania. Warto obejrzeć mimo wszystko, chociaż jakbym miał wybierać, to jednak film trwa 90 minut, książkę czyta się niewiele dłużej, więc jak ktoś ma wybór - książka, bez dwóch zdań.

No i jestem po filmie z 1992 roku - nowsza produkcja i głównie John Malkovich pokazał co umie. Miałem nadzieję, że w nowej wersji będzie więcej emocji, ale było drętwo. Może nie odczekałem zbyt długo po książce. W każdym razie żaden z tych filmów nie może się z nią równać.
1939 - 7/10 - za prostotę przekazu oraz dobrze dobranych aktorów
1992 - 6/10 - głównie za Malkovicha, reszta taka sobie