Zapewne ludzie po przeczytaniu opisu oczekiwali jakiegoś slashera, a dostali kino, które wymaga otwartego umysłu i łączenia wątków podczas seansu. Smutne, ale takich przypadków gdzie dobry film ma ocenę w granicach ~5 jest znacznie więcej.

Tak, to prawda, niestety. I prawda, że jest to smutne...

Ale dzięki takim ludziom jak wy co dodajecie takie komentarze chce zobaczyć ten film, bo jeżeli bym patrzył na notę to nigdy bym go nie obejżał

ten film to niestety gówno, a wymyślanie na siłę pseudointelektualnych interpretacji nie zmienia tego, że jest to słaby film zrobiony na siłę. w ten sposób każdy może nagrać film, typu człowiek leży i nic nie mówi przez 1,5h, a potem ludzie będą się podniecać że doskonały film w którym autor ukazał jak bardzo ludzie pragną krzyku i fajerwerków. żenada

A mnie tak niska ocena wcale nie dziwi. Uważam ten film za ambitny reżyserski bałagan.
Niskie oceny wędrują od widzów, którzy kompletnie się pogubili (nie jest to dziwne), albo od osób sfrustrowanych brakiem wyjaśnień i natłokiem niedopowiedzeń. Wysokie oceny natomiast od osób, które sam fakt podjęcia próby nakręcenia czegoś ambitnego uznają za sukces. Pętle czasowe to dość powszechnie używany temat, także nie jest to jakaś innowacja w gatunku, sam motyw też niespecjalnie wyszukany.

film dobry

Nie jest to jakieś arcydzieło ale film mnie wciągnął niemal natychmiast i do końca bawiłam się świetnie. Fabuła jest już trochę ograna, jednak klimat rodem z Opowieści z krypty i komiksowość całości u mnie zasłużyła na 7.

Właśnie zakończenie nie jest żadnym zaskoczeniem. Film jest bardzo fajnie zrobiony, ale fabuła bez polotu.
Przez większość częsci pierwszej czekałam aż w końcu potrącą tego gościa (bo można to przeczytać w każdym opisie filmu), i kiedy już się doczekałam coś fajnego faktycznie zaczęło się dziać, ale trwało to jakieś 10-20 minut, co najmniej od scen na parkingu już było wiadomo o co chodzi, ale oglądałam do końca bo zazwyczaj nie jestem zbyt dobrym filmowym detektywem i czesto sie mylę w przewidywaniach - miałam nadzieje, ze zakonczenie nie bedzie az tak oklepane, ale... niestety. Szkoda.

Ocena nie jest zaniżona, film co prawda ciekawy, fajnie się go oglądało ale brakuje mu po prostu sensu. Facet spotyka sam siebie, zabiera do samochodu, zabija i td-ok. to byłoby jeszcze do zaakceptowania tylko że to wszystko co sie dzieje jest przyczyną tego wypadku. Koło sie zamyka i jakakolwiek interpretacja o podróży w czasie, przejściu do innego wymiaru czy smierci staje sie bez sensu. Lubię tego typu filmy ale tutaj coś nie wyszło, być może cos przeoczyłam ale wydaje mi się że rezyser sam sie zagmatwał.

Ma swój klimat, trochę absurdalnego, czarnego humoru, przyzwoite tzn. wyraziste aktorstwo (główna bohaterka podczas jednej scen na początku filmu :) ). Ciągle widziałem wiele odwołań (zapożyczeń?) do (z) filmów Lyncha. Może to naciągane, ale jak dla mnie jest to opowieść o psychopatycznym zabójcy cierpiącym na rozdwojenie (zaburzenie) osobowości z podświadomym, silnym poczuciem winy. Zmaga się z swoim alter ego, przeżywa wciąż na nowo te same wydarzenia próbując wyrwać się z przerażającego kręgu powtarzalności. Tak według niektórych wygląda piekło.

Racja.A szczególnie droga nr 95 i nr 93 symbolizuje drogę dobra i drogę zła, z którym zmaga się główny bohater...

po pierwsze - tragiczna charakteryzacja 'tajemniczej' ofiary wypadku i zbyt odwazne zblizenia na jej twarz sprawia, ze kazdy spostrzegawczy od razu domysli sie kim jest ten facet chociazby po samym spojrzeniu (dlaczego oskarzonym/podejrzanym zakrywa sie oczy? dlaczego okulary przeciwsloneczne to symbol incognito? bo to wlasnie oczy sa najbardziej charakterystycznym elementem twarzy!). w moim przypadku tak wlasnie bylo, wiec o jakimkolwiek zaskoczeniu na koncu nie bylo mowy. do tego dziuryyyy... co sie w koncu stalo z ta kobieta? nie jest to wyjasnione, jak ktos powie ze to 'otwarta interpretacja' - nie, to nie otwarta interpretacja. po prostu sam scenarzysta pewnie nie mial pomyslu jakby to sensownie wytlumaczyc, wiec 'zostawil jak jest'. no i kolejna glupota - jest noc, gosc nie wie gdzie jedzie, zgubil sie, na drodze ktorej nie zna... i wylacza swiatla. to ma sens (juz nie wspomne o tym, ze ktos odwalil straszna lipe w sklejaniu ujec, bo podczas dialogow w jednej scenie mamy zgaszone swiatla, gdzie za sekunde w ujeciu z innej kamery swiatla sa zapalone)...

takze generalnie, jezeli ktos nigdy nie ogladal filmu z motywem petli ALBO jest niezbyt spostrzegawczy - to moze i to ma prawo sie podobac. dla calej reszty jedynym plusem bedzie to, ze film jest dosc krotki...