Jeszcze jeden film o kilkupokoleniowej rodzinie (tu zredukowanej do minimum), która pewnego dnia zjeżdża się do rodzinnego domu, by sobie to i owo wyjaśnić. Wyszło nijako, nie tylko za sprawą przeciętnego scenariusza i źle obsadzonej (bądź ucharakteryzowanej) Kate Lyn Sheil w roli matki, która wygląda bardziej jak nieco starsza siostra Natalii Dyer, ale przede wszystkim z powodu odpychających zdjęć – obraz jest wyostrzony jak w teatrze telewizji, a ujęcia są mało ciekawe, zdominowane przez nużące zbliżenia. Film został nie tyle sfotografowany, co raczej zarejestrowany. Do tego dochodzi słaby dźwięk, dialogi chwilami ciężko zrozumieć i nawet w napisach raz po raz pojawia się komentarz [inaudible].