to mialo byc American Pie 2. tymczasem omylkowo trafilem na MR. nie zaluje. ani troche. watek milosny na ktorym opiera sie cala fabula moze wydawac sie wrecz podrecznikowy lecz sposob w jaki zostal przedstawiony rzucil mnie na kolana. fantastyczne wykorzystanie muzycznej strony gatunku i wrecz basniowa sceneria potrafia oczarowac najbardziej wybrednych. nie wiem jak wy ale ja bawilem sie swietnie. cya