Morgenstern podjął bardzo interesującą próbę zmierzenia się m.in. z filozofią egzystencjalną i ukazanie bohatera indywidualistycznego z ogromem wątpliwości dotyczących sensu życia, samotności i przemijalności.
Moim zdaniem próba się nie powiodła, mimo rewelacyjnej obsady i dobrych zdjęć. Scenariusz, mimo całkiem ciekawego pomysłu i niektórych smaczków, nie trzymał się kupy, dialogi były sztuczne, choć plus za zakończenie.
Zgadzam się w pełni z tą oceną. Film generalnie słaby. Być moze jest to wina nieodpowiedniego "pocięcia" fabuły. Gdzieś w połowie zorientowałem się, że prędzej obejrzałbym film o rodzinie głównego bohatera niż o nim samym. Bardziej mnie interesowały problemy i rozterki kobiety i dwójki dzieci, którzy z nagła utracili kogoś, kto teoretycznie winien być ich ostoją.