PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=118354}

Ministerstwo strachu

Ministry of Fear
6,7 231
ocen
6,7 10 1 231
Ministerstwo strachu
powrót do forum filmu Ministerstwo strachu

Stephen Neale opuszcza szpital psychiatryczny, w którym spędził dwa lata. Długi czas w odosobnieniu sprawia, że bohater jest głodny kontaktu z ludźmi, widoku obcych twarzy, brzmienia dźwięku ich głosów. Kupując bilet do Londynu na pobliskiej stacji zauważa jarmark dobroczynny. Skuszony, a wręcz zmuszony przez wolontariuszkę Neale udaje się do jasnowidza, by poznać swą przyszłość. Jednak kobieta zdradza mu jedynie wagę konkursowego ciasta - wszystkim zdaje się bardzo zależeć, by Stephen wszedł w posiadanie owego wypieku. Jaką tajemnicę kryje w sobie jarmarczny tort? Z prawdziwych jaj...

"Ministerstwo strachu" zdaje się być dobrze skrojonym kinem gatunkowym według reguły, jaka dzisiaj kojarzona jest głównie z Alfredem Hitchcockiem. Niczego nieświadomy protagonista trafia w sam środek szpiegowskiej intrygi. Chcąc rozwiązać zagadkę, szuka pomocy u ludzi zdawałoby się godnych zaufania, ale czy każdy jest tym za kogo się podaje? Szpiedzy obcego rządu, naziści, zdrajcy narodu, wojskowe tajemnice - pewne jest tylko to, że grozi mu wielkie niebezpieczeństwo. Nie zabraknie także wątku miłosnego i mrocznego sekretu z przeszłości głównego bohatera.

Początek wydawał się obiecujący. Sceny, w których Neale goni mężczyznę ze skradzionym ciastem nakręcono w studyjnych dekoracjach, co nadaje akcji pewien odrealniony klimat - mroki nocy rozjaśniane przez wybuchy w oddali widoczne na malowanych tłach, mgła spowijająca okoliczne drzewa i krzaki, pokrywająca ziemię. Zupełnie jakby bohater wkraczał do krainy iluzji, zanurzonej w oparach koszmaru. Ma to swój urok. Do tego trwająca wokół wojna, spadające na miasto bomby uwydatniające kruchość życia Neale'a.

Szkoda tylko że zachwyt mija dość szybko. Atmosfera nerwowości i paranoja nie są aż tak wyczuwalne. Wiemy, że ktoś czyha na życie bohatera, ale też przeczuwamy że uda mu się znaleźć rozwiązanie. W ostatecznym rozrachunku intryga jest dość błaha. Może to stosunkowo krótki metraż (82 minuty) spowodował tyle niedociągnięć. Wprawdzie otrzymujemy trochę czarnego humoru i dziwne postacie drugoplanowe, jednak nie został wykorzystany ich potencjał. Właściwie po scenie seansu spirytystycznego kompletnie znikają lub pojawiają się później na dosłownie kilka sekund, nie mając specjalnie wielkiego wpływu na fabułę. Nie mogę też pominąć zakończenia - ostateczna rozgrywka zostaje w pewnej chwili urwana i zaklejona humorystycznym happy endem. W rozmowie z Peterem Bogdanovichem, reżyser zdradził iż zasnął na tym filmie, próbując obejrzeć go w telewizji. To chyba wystarczająca "rekomendacja".

Największą zaletą filmu jest Ray Milland. Najpierw poznałem go jako reżysera słabego filmu "Panic in Year Zero!". Dopiero później jako aktora w filmach Hitchcocka ("M jak morderstwo") i Wildera, któremu zawdzięcza Oscara za "Stracony weekend". Rola w filmie Langa nie jest aż tak rozbudowana (gdyby nie wątek z przeszłości, postać byłaby całkiem papierowa), lecz aktor robi co może by uwiarygodnić tę historię. I trzeba przyznać, że ogląda się go nad wyraz przyjemnie.

"Ministerstwo strachu" mógłbym polecić widzom nie znającym za bardzo filmów Hitchcocka, dopiero zaczynającym przygodę z thrillerami/kinem szpiegowskim - otrzymają kawałek dobrze skrojonej rozrywki. Jednak osoby zaznajomione z tematem mogą spokojnie pominąć ten obraz.

ocenił(a) film na 8

Mogę tylko napisać - znakomita recenzja!
Szkoda, że tak mało jest na Filmwebie osób, które potrafiłby tak ciekawie streścić film i wyrazić swoje uwagi na jego temat, jak Ty to zrobiłeś.

Do 'Ministerstwa strachu' mam ogromny sentyment, widziałem go bowiem lata temu, bodajże w 'Perłach z lamusa', i przez długi czas nie mogłem sobie przypomnieć jego tytułu. Nawet nie pamiętałem, że występował tu Ray Milland, a reżyserował Fritz Lang. Dopiero dwa-trzy lata temu, zupełnie przypadkowo, odkryłem 'tajemnicę' tego filmu.
To jest dla mnie właśnie magia starego kina, nie jest to może film wybitny, ale na pewno dobrze zrobiony - faktycznie momentami może nasuwać skojarzenia z Hitchcockiem, ale też zapewne jest to jeszcze jeden tytuł kształtujący gatunek kina szpiegowskiego.
Ileż bym dał, żeby, tak jak kiedyś, telewizja przypominała tego typu, zapomniane dzieła.

użytkownik usunięty

Niestety, ale nie sposób jest mi ocenić ten film inaczej, niż przez pryzmat książki Grahama Greene'a, którą ostatnio przeczytałem i na podstawie której oparty jest film. Sporo pominiętych wątków, skrótów i wiele zmian w tym zakończenie. Na plus świetne zdjęcia nawiązujące do niemieckiego ekspresjonizmu i jednak dobra intryga, a jeśli ktoś zdecyduje się nie przeczytać książki, pewnie film spodoba mu się pewnie bardziej niż mnie.

ocenił(a) film na 7

Przychylam sie do tej wypowiedzi. Ksiazka jest bardziej mroczna, postacie nie sa krystalowo czyste, film Langa to hollywood-ska afera szpiegowska, gdzie Carla i Stephen to typowi pozytywni bohaterowie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones