...w praktyce niestety okazuje sie ze czegos zabraklo.
dobra obsada aktorska (z czego dwie charakterystyczne postacie ze wspomnianego serialu), ciekawa (choc z pewnoscia nie jakos super oryginalna) fabula, a tymczasem film oglada sie bez specjalnego napiecia i oczekiwania na dalszy rozwoj wydarzen...nie potrafie sprecyzowac czego konkretnie brakuje, moze montaz powinnien byc ciut bardziej dynamiczny? moze sceny przemocy bardziej brutalne? ciezko stwierdzic, tak czy siak moglo byc bardzo dobrze a wyszlo niestety tylko srednio.
5.5/10 (góra 6)
Cóż, fabuła nie może być oryginalna, skoro jest to całkiem czytelna i oczywista próba złożenia hołdu poetyce dzieł Coenów. Niestety, jedynie próba. Dla mnie takie 4,5/10.
ja myślę tak jak mój przedmówca, że przede wszystkim przewidywalność tym, czego najbardziej brakuje. Mniej więcej w 1/3 filmu spodziewałem się takiego zakończenia, jakie nastąpiło, ale mimo to rozważania nad tym jak akcja się rozegra po drodze były i napięcie czułem. Do tego świetna obsada aktorska (trzon stanowią aktorzy znani z filmów braci Coen bądź serialu Fargo) i historia utrzymana w czarnym humorze, więc oceniam jednak pozytywnie, ale nie jest to też coś do czego miałbym wrócić w bardzo bliskim czasie.
No, w końcu ktoś ma podobne do mojego zdanie o tym filmie...! Obejrzałem go nie znając wcześniej żadnego opisu ani opinii, ale pierwsze skojarzenia tak jak większość miałem z braćmi Coen. Oczywiście zabrakło finezji i czarny humor nie był aż tak czarny , ale również oceniam film pozytywnie i polecam miłośnikom gatunku .
Miałem na myśli czarną komedię, ale pewnie zaraz zechcesz wyprowadzić mnie z błędu...
Nie, nie chcę. Uważam, że film jest zbiorem plagiatów, więc jego gatunkowość jest wtórna do kwadratu. Czy ktoś śpiewający Stingiem jest artystycznie ciekawy?
Zgadza się, to Sting jest ciekawy, choć słyszałem jego covery oraz różne wersje językowe które dodają coś fajnego do oryginalnej wersji (posłuchaj "Mariposa libre") ... Może faktycznie autorzy filmu chcieli być aż zanadto "coenowaci", ale póki co dla mnie to nie jest wada. Gdyby się wytworzyła jakaś głupia moda i kto żyw kręciłby podobne stylowo filmy, jak było po największych sukcesach Tarantino, z pewnością byłyby między nimi obrazy o nędznej jakości, i miałbym bardziej krytyczne podejście. Pozdrowienia.