Bo nic tak nie oddaje nastroju świąt jak Rodowicz opowiadająca o ujeżdżaniu Olbrychskiego gdy za drzwiami stała żona tego drugiego.
Zgodziłbym się z tobą, gdyby nie tysięczna powtórka Kevina na Polsacie albo kolejna odsłona na TVN Szybkich i dziesiąta powtórka komedii romantycznej Listy do M. Jeżeli oglądałeś w święta w TV produkcje, która cię zaciekawiła, chętnie poznam tytuł może i mnie zaciekawi tak jak życie Pani Maryli, które było wyboiste a jej życie uczuciowe, również jest jej częścią.
Nie oglądałem tv w te święta jedynie w wigilię obejrzałem na blu ray niewidziane przeze mnie jakieś 25 lat "Scrooged". Reszta Świąt upłynęła mi na rozmowach z rodziną i grze w Monopoly.
Ja nadrabiam po świętach, zgadzam się, że ten czas warto poświecić rodzinie "Scrooged" mi do tej pory umykał. Dzięki za przypomnienie może znajdę kiedyś czas, na nadrobienie tego tytułu :)
Nie bądź takim obrzydliwym świętoszkiem, bo pewnie też masz niejedno za uszami, ale ocenianie innych to najlepiej wychodzi w tym narodzie. Bo oczywiście "ja jestem taki zawsze bez winy i czysty jak łza". Po pierwsze to Olbrychski zdradził swoją żonę, a nie Rodowicz, po drugie, jeśli faktycznie ta jego żona waliła do drzwi, to tylko o niej marnie świadczy, że nawet resztek godności w sobie nie zachowała. Nic dziwnego, że szukał przygody. Poza tym nie pierwsza to i nie ostatnia zdrada na tym świecie, więc swoich żali nie wylewaj na kogoś w internetach tylko dlatego, że to ktoś znany, bo to po prostu żenujące.