Nie podobał mi się ten film :( rozczarowanie roku. No, ale przed nami jeszcze Star Wars.

Niech Disney tego lepiej nie schrzani... :D

I tak łykniecie byle tylko były laserki piu, piu, piu...

No przyznaję się, obejrzałem i Disney schrzanił.

Nie wolno zapomnieć o śmiesznych amerikan dżołks i skrimin oł my gad ewry 5 sekund.
A co do filmu, to rozczarowujący :/ Typowa, prosta, słodka amerykańska historia, postać Marka całkowicie nierealistyczna, tak samo załoga. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Film oceniłbym dużo niżej, gdyby nie ta cała popularnonaukowa gadka, w sumie nawet miło się to oglądało, fajnie się oglądało, myśląc cały czas "hmm, ciekawe jak sobie z tym poradzi". Mógłby być trochę poważniejszy.

Ja zastanawiałem się bardziej w czasie przyszłym, co jeszcze mu los doje6ie żeby było trudniej ^^ ale to było odrobinę przewidywalne. Bynajmniej przewidziałem, że mu wypier**** w powietrze to pomieszczenie uprawne.
Tak ogólnie masz racje co do oceny, ja dałem gwiazdkę wyżej ze względu na miejsce akcji i temat kosmosu, który bardzo mnie interesuje.

Zgadza się. Uwielbiam piu, piu, piu. Piu, piu, piu jest ekstra. Masz z tym jakiś problem?

Najwyrazniej ty masz jakis

Widzę żę masz jakiś problem. Opowiedz nam o nim. Nie radzisz sobie z życiem i masz z tym problem tak?

ogladam sobie watki i film z marjanina i trafilem na ta wypowiedz, dosc naiwna wiec sprostuje ja pozwol, ze moim zdaniem ameryka miala najwiekze szane i przekonala widza potencjalem tehcnologicznych, tu dobrze pokazali, ale nie zrozumiales.

W eksploracji kosmosu jest tak że dobre wiadomości nic nie obchodzą świata, natomiast złe są wstanie wstrzymać loty w kosmos jak to było w przypadku promu Columbia. Parę dni temu SpaceX wylądowało rakietą nie niszcząc jej. Czy przeciętnego człowieka obchodzi fakt że rakiety przestaną być jednorazowego użytku i loty w kosmos będą 100-razy tańsze? Mało którego. Natomiast katastrofa promu zakończyła by się negowaniem sensu lotów i badania kosmosu. Już teraz ludzie narzekają że ISS za dużo kosztuje i nie przynosi zysków. NASA więc potrzebuje sukcesów jeśli w ogóle chce istnieć.

Dlatego też próba ratowania kosmonauty to znakomita okazja na podgonienie rozwoju lotów kosmicznych.

Podobnie, pionierskie zabiegi medyczne nie służyły temu aby uratować życie lub zdrowie tej osoby na której były przeprowadzane, ale głównie temu aby wypróbować i w przyszłości udoskonalić metodę.

"Już teraz ludzie narzekają że ISS za dużo kosztuje i nie przynosi zysków"

Żeby na tym bożym świecie odnieść sukces, trzeba wiedzieć, kiedy słuchać opinii ludzi, a kiedy ja olać i robić swoje. Już pewna znana modelka ostatnio napisała na twitterze, że twierdzenie Pitagorasa do niczego się w życiu nie przydaje. Głupia pipa* nie zdaje sobie sprawy, że gdyby nie twierdzenie Pitagorasa, to ona nie miałaby na czym pisac tych swoich "mądrości".

*sorry, ale czasem trzeba po imieniu

mam dokładnie te same wnioski po obejrzeniu tego filmu
ładnie nakręcony i zagrany, ale proszę was - takiej ściemy już od dawna nie oglądałem :)

idąc takim tokiem rozumowania to nie powinno powstać 90% filmów, lol .

może mam inne wymagania, tyle ;)

Porównując ten film do innych sci-fi to tak wiele ściemy tu nie było, chyba trochę przesadzasz.

nie było źle, fakt, ale bardziej denerwowało mnie to, co działo się na w siedzibie NASA i ten cały "OH JESTEŚMY TACY SUPER MIŁOSIERNI I WYDAMY MILIARDY DOLARÓW W IMIĘ MIŁOŚCI" taa, jasne :)

Wydali ,miliardy w imię PRu. W momencie kiedy sprawa wyszła na jaw nie mieli już wyjścia. Mogli oczywiście próbować zatuszować całą sprawę, ale NASA, to nie wojsko i mogłoby się to nie udać.

Chodzi mi o to, że Amerykanie kreują się na takich kochających i dbających o ludzkość, a jest zupełnie inaczej. Ten film pokazuje to w 200%. Typowa propaganda.

O nie i co teraz!?

Widzę, że ktoś tu nie zrozumiał o co mi chodziło.
A kolega fakt, ma rację, ale zupełnie nie o tym pisałem.
Chodzi mi o to, że Amerykanie KREUJĄ SIĘ na taakich, krecąc właśnie takie filmy. Rzeczywistość jest zupełnie inna. I to nie odnosiło się już do samej fabuły filmu. Co zresztą wytłumaczyłem w następnej wypowiedzi, ale nie łaska czytać ze zrozumieniem. Skończyłem moją "GÓWNOBURZĘ" i życzę więcej wyrozumiałości i cierpliwości :)

Pitolisz bez sensu. Amerykanie w wielu filmach tak robią ale w tym akurat pokazane jest że po prostu nie mieli wyjścia... Pokazane jest to w scenie kiedy zobaczyli na zdjęciach z satelity że przedmity są poprzestawiane. Wtedy ta blondi mówi wyraźnie "mamy 24h żeby to opublikować." Dlaczego? A dlatego że inaczej jakiś łepek znalazłby te zdjęcia wrzucił do sieci i od razu zaczyna się burza że olewają człowieka którego tam zostawili, zaczynają się protesty, procesy sądowe itd. Koniec końców nie ma już NASA.

Prawda! popieram. Jakby to olali to media by ich zniszczyły, łącznie z tymi nierobami na stołkach...

W/g mnie nasa działa na zlecenie wojska i wynosi broń na orbitę. Reszta to przykrywka.

Jaką broń?

sejsmiczną oraz emitery cząstek do manipulowania pogodą.

Wiesz, że wojsko ma własne instalacje?

Żaden normalny wojskowy nie zleciłby NASA wyniesienie na orbitę nielegalnej broni, bo NASA to nie wojsko i jak ktoś wypapla, to nie można mu nic zrobić - co najwyżej wywalić z roboty, jak każdego innego cywila.

Nasa realizuje zlecenia dla wojska pod przykrywką .program cywilny to tylko bajka dla opinii publicznej by przyakceptacji nie tracić funduszy. Technicy naziemni nie mają o niczym pojęcia to co mają wypaplać. Wierzą że nadzoruja jedynie dostarczanie części czy zapasów na stację itp

[Nasa realizuje zlecenia dla wojska pod przykrywką .program cywilny to tylko bajka dla opinii publicznej by przyakceptacji nie tracić funduszy.]

He? :D

Pisałem już, że wojsko ma własne instalacje, w bazie sił powietrznych Vandenberg i na Cape Canaveral Air Force Station. Nie mają żadnej potrzeby, żeby angażować jeszcze w swoje misje NASA - tym bardziej, że broń należy umieścić na orbitach polarnych, do czego Vandenberg się nadaje, a Cape Canaveral - nie.

[Technicy naziemni nie mają o niczym pojęcia to co mają wypaplać. Wierzą że nadzoruja jedynie dostarczanie części czy zapasów na stację itp]

Że co?

W czasie integracji ładunku z boosterem technicy mogą (ba - MUSZĄ) mieć pełny dostęp do sprzętu, więc oczywiście, że mogliby wygadać. Zwłaszcza, że wszyscy mają dyplomy. Żeby zostać technikiem w KSC musisz mieć przynajmniej licencjat.

Zastanawiam się też, jakiej to tajnej technologii użyło wojsko, żeby paczki z zapasami ładowane do ATV już na orbicie stawały się bronią do kontroli pogody :D

Właśnie. Po 30 minutach filmu powinna nastąpić kwestia - nie wydamy miliarda dolarów żeby lecieć po jednego człowieka. Dobra, dajcie planszę "koniec filmu".

Podstawowym przyborem każdego kosmonauty jest zszywacz do zszywania rozciętego ciała -tak było w Prometeuszu
i jest a jakże w Marsjaninie. Przypomniał mi się przypadek radzieckiego lekarza,który na stacjii polarnej został sam ,nie mogąc wezwać pomocy zrobił sam na sobie operację wycięcia wyrostka robaczkowego . Pomagały mu lusterka i doświadczenie zawodowe. Operacja się udała- pacjent nie zmarł.

Ciekawe :)

A komornik by mu zajął tę uprawę pyrek.

Nie jemu, tylko sąsiadowi!

Film świetnie sie ogląda mniej więcej do połowy.Nawet mówiłem do siebie w trakcie seansu że po ostatnich niewypałach jak "Prometeusz" i "Exodus" Ridley Scott w końcu powrócił! i chodziaż nie jest to film w jego stylu to jest dobrze.Niestety w pewnym momencie realizacji filmu wkroczyli pewnie producenci i Scott nie miał juz nic do gadania.Druga połowa filmu to już typowy Hollywodzki schemat,gdzie happy end jest pewny na 100% a amerykański patos zaczyna wylewac sie z ekranu.
7/10

Amerykański patos zabił ten film, to prawda. Miałam już przesyt tej słodkości jacy to jesteśmy dobrzy dla kolegi i jak to poświęcimy wielu i kasy wiele żeby go uratować. Rozbawili mnie.

Jaki amerykanski patos, skoro NASA nie miala zamiaru go ratowac?

Ale jednak nie uratowali go kosmici tylko Amerykanie przy pomocy Chińczyków (to było nawet zabawne)

Z tego co pamietam z ksiazki i filmu to uratowala go zaloga Hermesa sprzeciwiajac sie rozkazom NASA (ewidentny BUNT) i odcinajac zdalny dostep do systemow telemetrycznych i nawigacyjnych na statku.

Jassssne, masz rację. Takie działanie jest proste jak bułka z masłem. Gdyby to był najnowszy Bond nie miałabym żadnych zastrzeżeń, ale nie przekonuj mnie, że takie rzeczy są możliwe.

Niemozliwe? Moja droga nie tylko "takie rzeczy" sa mozliwe ale tez calkiem normalne. Dziwnym by bylo gdyby dzialo sie inaczej. Kazda misja kosmiczna - czy to zalogowa czy bez - jest narazona na wszelkiego rodzaju awarie sprzetu i rozne inne nieprzewidziane wypadki. Jak sobie wyobrazasz, ze niemozna by wprowadzac zmian w oprogramowaniu sprzetu? Dzialo sie tak chociazki podczas misji Apollo 13, kiedy to astronauci wylaczyli mnostwo ukladow na CM oraz LM, zeby oszczedzac energie, miedzy innymi rowniez systemy telemetrii i nawigacji. A bylo to 45 lat temu! Swietnym przykladem w misjach bezzalogowych byla awaria anteny LGA w sondzie Galileo w 1991 roku, w celu zwiekszenia szybkosci transferu danych przez antene pomocnicza LGA1 nie tylko zmodyfikowano detektory anten DSN oraz polaczone je w siec interferometryczna ale takze napisano od zera kompletnie nowe oprogramowanie dla komputerow pokladowych Galileo, ktore zawieralo miedzy innymi algorytmy kompresji danych w celu zmniejszenia objetosci pakietow transmitowanych przez sonde. Wiec jezeli chcesz na jakis temat rozmawiac to warto sie najpierw doedukowac - albo nic nie pisac, bo Twoj komentarz swiadczy jedynie o ignorancji.

Chodziło mi jedynie o to, co sam napisałeś - sprzeciwienie się NASA i przejęcie ich sprzętu w tak prosty sposób. To jakaś bzdura. I nie ma sensu ta dyskusja - Tobie się film podobał, mi średnio i po co przekonywanie mnie o słuszności Twojego zdania?

Jeśli spodziewałaś się, że w filmie o standardowej długości i pewnej treści pokażą całą procedurę "przejęcia" sprzętu... No proszę Cię, to nie wygląda zapewne jak przywrócenie ustawień fabrycznych w byle smartfonie.

W ktorym momencie przekonuje Cie do slusznosci "mojego" zdania?

amsztel, już Cię kocham ;)

Lepiej: podczas schodzenia do lądowania w misji Apollo 14, zaczął się załączać przycisk "abort", co w momencie odpalenia silnika zaskutkowałoby natychmiastowym rozłączeniem obu stopni lądownika i tym samym przedwczesnym końcem misji.

Alan Shepard i Edgar Mitchell musieli wykonywać swoje normalne zadania oraz przeprogramować komputer tak, żeby zignorował załączony przycisk. Nikt AGC nie zabezpieczał przed taką ingerencją, bo istniała właśnie na wypadek nieprzewidzianej sytuacji.

NASA, wbrew temu co myśli cała masa ludzi, to nie jest jakaś wojskowa agencja chroniąca się na każdym kroku przed szpiegami - możliwość zdalnego sterowania pojazdem jeśli już jest, to po to, żeby odzyskać statek w razie awarii, a nie żeby chronić się przed buntem astronautów.

Oczywisce. Zgadzam sie z Toba. Zauwaz, ze moja wypowiedz byla ukierunkowana na wyjasnienie potencjalnych mozliwosci modyfikacji a nie rozwazanie psychologiczne w jaki sposob moze do tego dojsc :)

"Jassssne, masz rację. Takie działanie jest proste jak bułka z masłem. Gdyby to był najnowszy Bond nie miałabym żadnych zastrzeżeń, ale nie przekonuj mnie, że takie rzeczy są możliwe."
- to jest film tępaku, fikcja, nawet jeśli w 80% jest "prawdziwy" ( zgodny z realiami) to nie znaczy, że musi być w 100% wszystko tak jak jest w rzeczywistości. Ludzie, czy wy tacy ograniczeni umysłowo i intelektualnie jesteście, że się tak czepiacie? Owszem, też zauważyłem paradoksy w tym filmie, co nie pohamowało mnie od dania tak wysokiej oceny. Dlaczego? Dlatego, że film oglądało mi się świetnie pomimo, że trwa ponad 2godz. Bawiłem się doskonale i nie uważam, żeby był wyjątkowo przewidywalny. Szczerze, to myślałem, że nie uda się go ocalić, wcale nie było to takie oczywiste, że go odratują. Także zluzujcie trochę to nie dokument historyczny.