Film jest zupełnie niezgodny z historią, czarnoskórzy szlachcice, Azjaci, oraz pełna tolerancja kulturowa i seksualna w XVI wiecznej Anglii. Bohaterowie byli karykaturami prawdziwych postaci historycznych, większość wydarzeń była wymyślona, lub zupełnie przekręcona. Jedyną zaletą filmu wydawała się charakteryzacja, do momentu pokazania Elżbiety I jako klauna.
Seksualność to akurat najmniejszy problem. Homoseksualiści żyli w Anglii i nawet nią władali długo przed narodzinami Elżbiety Tudor. Ot, choćby taki Edward II Plantagenet. Z resztą, syn Marii Stuart też miał skłonności homoseksualne. Bardziej razi to, że homoseksualistą zrobili Henryka Darnleya, który zdecydowanie nim nie był.