Zakończenie jest po prostu beznadziejne i niszczy cały film...Każdy normalny człowiek wziąłby te diamenty - nie ma człowieka na świecie (przy zdrowym umyśle), który postąpiłby inaczej. I w dodatku ta idiotyczna śmierć doktorka na końcu...Moim zdaniem bohater powinien go zabic strzałem w głowe i wziąść diamenty...Film oceniam na 9/10 zakończenie oceniam na 1/10.
Nie zgadzam się. Bohater grany przez Hoffmana tyle przeżył przez Szella, że po prostu chciał to zakończyć. Nie myślał o chęci zysku. Zresztą widać było, że nie jest pazerny. I Szell nie mógł strzelać, bo to groziło utratą wszystkich diamentów, a na to nie mógł pozwolić
A śmierć doktora została zrobiona w bardzo przekonujący i inteligenty sposób
Zakończenie koncertowo schrzanione. Ja bym zrobił to tak: Szell powinien dostać ataku serca na widok kamieni spadających do wody.
Tylko wiesz on wywalił diamenty, bo wiedział, że Szell rzuci się za nimi, jakby próbował z nimi uciec to dostałby nożem i tyle. Ewentualnie mógł zabrać diamenty wcześniej jak jeszcze miał broń i tu rzeczywiście nie rozumiem czemu ich nie wziął.
Zgadzam sie idiotyczne zakonczenie. Nawet jak ten doktor już nie żył w walizce były jeszcze diamenty a on ich nie wziął. O co kaman?
Nie zgadzam się. Myślę, że człowiek który tyle doświadczył w tak krótkim czasie - zabił 3 "oprychów", stracił ukochaną kobietę oraz był brutalnie przesłuchiwany mógł doznać głębokiego uszczerbku na psychice. Na pewno chciał się tylko uwolnić od całej tej sytuacji a nie myśleć o diamentach, które sprowadziły tyle nieszczęść na jego rodzinę etc. Człowiek nie myśli racjonalnie w takich przypadkach.
Mogę powiedzieć, że też wziąłbym te diamenty na jego miejscu, tylko ja na pewno nie zastrzeliłbym białego anioła, za cienki bolo jestem ;)
Wow! Sami tu widzę twardziele. Racjonalizacja na maxa. Samobójstwo ojca w dzieciństwie - prehistoryczny pikuś. Śmierć zarżniętego brata - luzik. Zdrada i śmierć kochanej kobiety - spoczko. Rozwałka trzech oprychów - drobnostka... Trzymasz w ręku gnata i mierzysz do nazistowskiego zbrodniarza, który niedawno cię torturował. Oczywistym jest, że w tejże sytuacji każdy filmwebowicz bez ściemy wali mu między oczy i zabiera walizeczkę, po czym żyje szczęśliwie i dostatnio u boku latynoskiej piękności dajmy na to - w Paragwaju. Jak Szwajcarzy w czasie II wojny - zdeponować i nie oddać. No problem.
W zamierzchłych czasach etyki i skrupułów istniało niemodne już dziś pojęcie "brudnych pieniędzy". Sprawdźcie ten termin na Wikipedii - a nuż ktoś wrzucił? Zwolennikom opcji beznadziejnego zakończenia polecam "Fargo" - opowieść o łatwych pieniądzach (choć nie tylko).
J van den V
-Nie ma co gadać bzdur. Jesteś w sytuacji zagrożenia życia. Masz pistolet i 2 metry od ciebie stoi 'zły' koleś. Instynktem jest pociągnięcie za spust.
-Koleś cię torturował i jest zbrodniarzem - pociągasz za spust. Jeśli chcesz mu zadać dodatkowe cierpienie, możesz postrzelić go wcześniej w nogę, rękę itd. a na końcu strzał w łeb i tyle - do dla ludzi postępujących bardziej emocjonalnie
I mam pytanie. Czy to był żart? To znaczy czy jaja sobie zrobiłeś? Chodzi mi o 'zamierzchłe czasy etyki i skrupułów'.
Ps
'Fargo' był dla mnie tak nudny, że przerwałem oglądanie w połowie - a lubie filmy braci Coenów
Nie zdziwiłoby mnie strzelanie do nazistowskiego sadysty w samoobronie i pod wpływem emocji. Za to jednoczesne, chłodne kombinowanie nt. łatwego wzbogacenia się - owszem.
Co do terminu "zamierzchłe czasy etyki i skrupułów", sam musisz sobie odpowiedzieć, w jakim stopniu to dla ciebie ironia czy sarkazm.
Jeśli zaś chodzi o "Fargo", uważam ten film za znakomity (to jakby pierwsza część historii pociągniętej w "To nie jest kraj dla starych ludzi"). Ale nie chcę wchodzić w jałową dyskusję o gustach.
Pojęcie brudnych pieniędzy jest jak najbardziej na miejscu- w końcu pochodziły ze sprzedaży złota z zębów, ofiar nazistowskiego reżimu (jeśli dobrze pamiętam).
Każdy kto twierdzi, że pieniądz nie śmierdzi nawet jeśli jest brudny powinien sobie zadać kilka podstawowych pytań.
Pozdrawiam,
Jesteście dupki! A dlaczego utykał na końcu filmu???? Bo napchał kamienie te co pozostały do jednej kieszeni i było to widoczne jak rzucał pistolet do rzeki.
Akurat scena łapania kamieni do kieszeni nie była tu potrzebna, każdy ćwierciak się domyśli że je dmuchnął.Hej!
Hehehe, rozbawiła mnie Twoja wypowiedź. W ogóle nie widziałam tego gestu. Nie wydawało mi się, żeby wziął diamenty.
--bo Hoffman miał dziurę w zębie, a nie w mózgu. Ale reżyser nie chciał go zbrukać materializmem. Hej!
Utkał od początku filmu kolego .dlatego trenował maraton,a co do zakończenia,dlaczego nie wziąl tych diamentów???Bo miał je gdzieś,ważniejsze dla niego było pomszczenie śmierci brata,w końcu to Schell go zabił,.I co ?? te śmierdzące diamenty,przez które ginęli tylko ludzie miały być rekompensatą ???
Ktos juz kiedys napisal, ze to co on przezyl dawalo mu "prawo" do tego aby pojsc sobie bez tych kamyczkow. Wyobraz sobie ze to Ty straciles ojca (sam nie wiesz co sie znim dokladnie dzialo, jakies amerykanskie akcje), brata (oklamywal Cie przez cale zycie), 'dziewczyne'(oklamywala bo musiala). W tym wszystkim odegraly role pieniadze i skur..... na ktore Levy odpowiedzial tym, co jedynie mogl zrobic.
Wyobraz sobie, ze ma Szella na krzesle dentystyczym................ Co sprawia mu wieksza przyjemnosc???... 'borowanie' czy diamenciki w jego walizce?????
Czytalem ksiazke 2 razy, film ogladniety 5-6-ciokrotnie. Tylko najgorsze jest to, ze jak czytam ja po angielsku(czyt. usa bo slownictwo typowo z tego kraju) to wydaje mi sie ze tlumaczenie filmow na jezyk polski nie zmieni sie przez najblizszy wiek.............
1) Film oglądałem po angielsku bez napisów - jak zawsze.
2) Prawdopodobny stan emocjonalny bohatera nie zmienia faktu, że scena końcowa (z doktorkiem) jest po prostu żenująco sztuczna.
Naprawdę tak trudno jest pojąć, że ktoś może nie być pazerny? Zwłaszcza że kilka godzin temu stracił brata, dziewczynę i górną jedynkę? ;)
Diamenty były dla Babe'a wyłącznie narzędziem zemsty. Wiedział, że tylko na nich zależy Szellowi, więc wyrzucając je do wody ugodził tam, gdzie najbardziej starego zaboli. Poza tym wiedział, skąd te diamenty pochodzą - z tego, co der weisse Engel zabrał ofiarom obozu, możliwe więc, że nie chciał mieć z nimi nic wspólnego. Szell o nich marzył - wiec niech się nimi nażre. Tak samo z tym strzałem w głowę - wiemy, że Babe nie był człowiekiem, któremu łatwo byłoby strzelić do drugiego człowieka, nieważne kim tamten by był. Pewnie by to zresztą w końcu zrobił, gdyby Szell nie rzucił się za walizką i nie nadział na własny nuż - to była taka jakby "boska sprawiedliwość". Moim zdaniem zakończenie nie psuje filmu ani trochę.
janko_bzykant_ - mimo, że cenie twoje zdanie to muszę z przykrością stwierdzić że ten twój pierwszy wpis jest bardzo idiotyczny. Chyba coś Ci na głowę spadło.
Wiesz, że są ważniejsze rzeczy od pieniędzy?
Oczywiście, że są ważniejsze rzeczy od pieniędzy. Na przykład życie, zdrowie, nasza planeta i jej naturalny ekosystem itd. I nie wiem skąd wyciągnąłeś wniosek jakobym twierdził inaczej.
Co do zakończenia maratończyka. Jest po prostu nierealistyczne i naciągane. Pamiętam to jak dziś. Siedzę i oglądam ten film. Jestem zachwycony jego realistycznym klimatem, ale zakończenie jest po prostu żałosne. Tak jakby twórcom maratończyka zabrakło jakiegokolwiek pomysłu na rozwiązanie akcji.
Ja tylko skromnie chciałam zauważyć, że poglądy głównego bohatera na kwestie materialne poznajemy w pierwszych scenach filmu, gdy mówi do swojego profesora na temat brata, o którym sądzi, że jest biznesmenem, że "ojciec nie byłby z niego dumny". Ponadto wszystkie inne drobnostki wskazują, że główny bohater jest do ojca jednak podobny- też ceni sobie wyżej wartości intelektualne i moralne ponad materialne (choćby temat pracy jaką pisze). Gdyby chciał mieć pieniądze zapewne dostałby je od brata, ale jak widać gówno go to obchodziło (nawet zegarek oddał taksiarzowi). Zakończenie dla mnie rewelacyjne- z jednej strony zachowuje swoje wartości, w które wierzył wcześniej, z drugiej zaś- przecież nigdy nie będzie już tym samym człowiekiem ( alejka przy której wyrzuca broń, to ta sama przy której kiedyś biegał dość jednak beztrosko- więc ta droga nigdy nie wyda mu się już taka sama). Dla mnie zakończenie skłaniające co najmniej do przemyśleń.
Tak...bohater ceni wyzej wartosci duchowe , nie zas , materialne...Mieszkajac na East Side, blisko Central Parku ....