Film jest przede wszystkim NUDNY, niestety chyba Pacino za bardzo chciał wejść w buty reżysera bo widać że gra tylko "na siebie" i niestety wytrychami. Znając życie reżyser nie miał nic do powiedzenia, bo Pacino narzucił swoje pomysły, a że reżyser raczej mało znany to się nie stawiał. Podobne myki widać w wyreżyserowanych przez Pacino Local Stigmatic, Chinese Coffe...
A jak ktoś tu mówi o symbolice, to jest ona na poziomie 6 klasy szkoły podstawowej.
Udający kino ambitne film z gwiazdorem. Szkoda bo dawno nie widziałem go w dobrym filmie, u dobrego reżysera.
Al Pacino nie potrafi się zestarzeć, podobnie jak Clint Eastwood. Ciągle grają tych samych groteskowych ważniaków, nieustannie afiszują się swoim doświadczeniem, starają się pokazać, że "ciągle mogą", że nie są na odstawce. W przypadku Ala, wysiłki te widać zwłaszcza w Bezsenności (Insomia), a ten film, choć powstał 13 lat później, tylko je podkreśla.
Widziałem już wiele pięknych filmów o ludziach starych i granych przez starych aktorów, ale nigdy wówczas nie czułem takiego zażenowania jak podczas tego filmu.