Poczytałem forum i widzę ze sporo ludzi się tym zachwyca. Być może mieli takie stany tripowo dopalaczowe i dlatego film jest bliski sercu. Sam film to jeden wielki trip albo dopalaczowy amok, podkręcony psychodeliczną muzyką oraz jaskrawo czerwonym światłem. Pozostaje sprawa realności tego filmu i scen które tam się dzieją - podobno po dopalaczach ma się nadludzką siłe, wytrzymałość i różne odpały więc nie polemizuje. 5/10
A propos realizmu i innych tego typu pierdół-ludzkie ciało by zamienić się w krótkim czasie w pył potrzebuje temperatury ok. 1200 stopni i jednej godziny. Spaleniu nie ulega czaszka nawet w piecu krematoryjnym.
SPOILER
Nie ma szans by osiągnąć taki efekt oblewając człowieka benzyną, nawet w jutowym worku. Rozumiem trip i założenia Cosmatosa, ale mogli jakoś bardziej się postarać. I również nie bardzo łapię tą "fazę".
O ile czasami lubię sobie pomarudzić odnośnie realizmu w filmach, o tyle zanurzając się w konwencji "Mandy" nawet przez chwile nie przyszło mi to do głowy.