dno i wodorosty, brak czegokolwiek w tym filmie, aktorstwo- dno. Oglądasz na własną odpowiedzialność
Zgadzam się, kompletne dno. Dla takich filmów powinna być dodatkowa ocena zero. Ludzie którzy porównują to coś do Kubricka czy Lyncha, walnijcie się solidnie w *eb. U Lyncha czy Kubricka mamy jakąś tajemnicę, transcendencję. W Mandy nie ma nic głębi ani milimetra. Już po kwadransie można przewidzieć fabułę, Cage będzie się mścił i wszystkie te kolorowe obrazy służą jednemu, pokazać jak Cage robi krwawą siekę na oprawcach swojej kobiety. Nie ma tu nic nad czym można by się było zastanowić, coś co można uznać za obcowanie z jakąś tajemnicą. Na dodatek te natrętne wkręty z retro muzyką i zdjęciami stylizowanymi na lata 80-e. To bardziej wygląda mi na jakąś retro parodię żerującą na sentymentach jak Kung Fury niż poważny awangardowy film współczesny. A Cage to taka wisienka na torcie tego kiczu jak inny symbol kiczu i wygasła gwiazda David Hasselhoff.