Obejrzałem ten film dzięki plakatowi w jednej ze Świątyń. Przykuł od razu moją uwagę. Jednakże podczas seansu jakoś nie za bardzo Kościół wysuwa się na 1-szy plan. Co prawda Tina prowadzi "rozmowy" z Jezusem, ale te sierocińce prowadzone przez żeńskie zakony są ukazane raczej w negatywnym świetle.
Podczas pomocy dzieciom w Wietnamie bohaterka nie udaje się też po pomoc do biskupów, zakonów lecz do irlandzkiego biznesmena.
wiesz skoro w Wietnamie jest bieda to raczej kościoły też są biedne więc nic dziwnego, że szuka kasy u biznesmenów. Po za tym nie lubi ludzi kościoła lub łagodniej mówiąc im nie ufa co w jej sytuacji jest zrozumiałe. ładnie jest to pokazane, że oddziela wiarę od grzesznych ludzi i nie przestała kochać Boga.