najpiękniejszą parę w historii kina...
Kurczę to trochę trudne rozstrzygać o tak niewymiernej kwestii. Na pewno oboje świetnie wkomponowali się w ten film, a Jane Russell w niektórych scenach wygląda oszałamiająco. Połączenie seksapilu z pociągającą zmysłowością. Mimo, że Jane Russell nie była ewidentną seks-bombą Hollywood, to jednak podobała mi się dużo bardziej niż np. Marylin Monroe (a przecież razem wystąpiły w "Mężczyźni wolą blondynki") i to jej moim zdaniem należałby się laur "wampa" tamtych lat :))
A wracając do wymyślonej przez ciebie kategorii - ciekaw jestem kogo można byłoby jeszcze w niej umieścić? Oczywiście poza Scarlett i Rett'em, którzy są tak oczywistą parą, że na pewno znajdą się w tej klasyfikacji :))
p.s. Oni oboje na pewno wystąpili w takim jeszcze jednym, bardzo podobnym filmie noir, gdzie też "świetnie się dogadywali" :)))