I nie trzeba całej opowieści, jaką miłością była dla niego muzyka. Bo w filmie poznajemy Bernsteina zdecydowanie bardziej jako człowieka, niż kompozytora. Jego relacja z Felicją może wydawać się nieco powierzchowna, nazbyt epizodyczna, ale właśnie w tych niedopowiedzeniach tkwi siła emocjonalna filmu. I tylko od naszej wrażliwości zależy, czy wypełnimy je emocjami i treścią. Bardzo dobra rola Carey Mulligan.