Kiedy oglądałem pierwszego Maxa miałem coś ok 10 lat , był chyba rok 1990 i szał na vhs. Pamiętam pościg otwierający film ,który przeszedł już do klasyki kina.
Z tym obrazem w głowię i przeświadczeniem ,że ujrzę coś równie dobrego wybrałem się do kina. Po dwugodzinnym seansie mogę stwierdzić 3 rzeczy.
Film naszpikowany efektami jak dobra kasza skwarkami. Akcja praktycznie non stop pościgi ,strzały, wybuchy. Scenariusz jak dla mnie zbyt oczywisty ,prosty.
Max bez wyrazu w tym filmie , uważam że pierwsze skrzypce gra Furiosa.
Jest to z pewnością dobry filmy ale tylko dobry. Lubię wracać do Trylogii Mad Maxa , ale do tego filmu raczej nie wrócę powtórnie. Na plus oczywiście zdjęcia ( gitarzysta bębny oraz bagna w nocy) oraz muzyka. Dla mnie 7
Jak to dobrze że ludzie potrafią pisać wyważone opinie o filmie bo już od tych zachwytów głowa boli. Za mało Maxa w tym filmie. Ale generalnie film się broni i najważniejsze że Miller nie spieprzył tego tak jak teoretycznie mógł.
Ja nie wrócę do starych Mad Maxów, boje się że dostrzegę różnicę, która przyniesie rozczarowanie tamtymi produkcjami.
Trochę piszesz od rzeczy - " Jest to z pewnością dobry film . . . ale do tego filmu raczej nie wrócę powtórnie "
No to dowaliłeś teraz ;)
Jak cokolwiek jest dobre to człowiek chce to słyszeć, widzieć kolejny raz, jesli ewidentnie nie chce widzieć to nie może to być dobre.
Doprecyzuję: nie ZAWSZE znacz ;) Przynajmniej ja tak mam. WP, czy jakie dobre blockbustery mogę w kółko, ale np. Listę Schindlera, czy Grbavicę już nie.
Jeśli jest dobre to raz na jakiś czas można obejrzeć. Oby nie za często, bo jeszcze nie daj Boże zbrzydnie :)
Ale filmy trwają trochę i JA np. nie chciałbym tracić czasu oglądanie tego samego filmu co wczoraj. Wolę obejrzeć jakiś nowy (który również może być rewelacyjny). Co innego piosenki. Są krótkie i można je słuchać nieco częściej :)
A co do filmu.
Super muzyka, efekty robią wrażenie (tym bardziej jak większość jest 6robiona tradycyjnie). Zdjęcia post apokaliptycznego świata również rewelka.Aktorsko fajnie, zabawnie i na wysokim poziomie.
Teraz minusy :)
Rola Furiosy była naprawdę dobra, tylko szkoda, że to ona była na głównym planie, a nie Max.
Jak już wielu wspomniało fabuła "lekko" utyka.
No i zakończenie takie hollywodzkie :(