Oto moje subiektywne powody, dlaczego oceniłem film "tylko" na 8/10:
1. Sentyment do Mela Gibsona - wolałbym comeback do roli po latach - Stallone miał b. udany powrot do rol Rocky'ego i Rambo. Mel po prostu ma charyzmę i to szalenstwo w oczach.
2. Za malo cukru w cukrze czyli Maxa w Mad Maxie - jest tu niestety postacią drugoplanową, wypowiadającą 5 zdań na krzyż, pozostającą w cieniu Furiozy
3. Max który od samego początku jest ofiarą dostającą łomot od wszystkich
4. BEZNADZIEJNY Hardy - facet przez wiekszość filmu ma przerażoną minę mało rozgarniętego ciołka z zapadłej wioski, który bezradnie wybałusza oczy...
P.S. poza tym filmik naprawdę przedni - genialne, chore, groteskowe widowisko przeładowane przemocą i czarnym humorem. Takiej zbieraniny malowniczych świrów nie oglądałem już dawno. Gdyby nie wypunktowane przeze mnie wady (MOJE SUBIEKTYWNE ODCZUCIA jako odwiecznego fana starej serii o Maxie) dałbym 10/10 !!!