Ma kilka scen, które sprawiają że nie opada w nędzę, ale wszystko to sztampa, przezroczystość i przeciętność. Zapewne szybko zapomnę o tym filmie.
Nawet sztampy nie umieli wykorzystać, główny bohater mówi, że jest zawzięty bo jest z Mandżurii tak jak prezydent i mają podobny charakter. Prokurator też jest zawzięty i gdzieś w finalnej scenie np. w szpitalu powinien zdradzić głównemu bohaterowi, że i on jest właśnie stamtąd. A tak to ta Mandżuria nie ma żadnego sensu, nie ma tu żadnego payoffu