Niestety, świetne kino skandynawskie postanowiły ulec tej samej modzie, co kino francuskie, czyli robić nieśmieszne komedie. Półtorej godziny dla jednej sceny z łopatą, to niestety ciężko strawna dawka kina. Teksty śmieszące jedynie mniej wybredne gusta, które chichoczą na dźwięk słów "mały penis".
Nie wiem, może cokolwiek drętwe dialogi to wina tłumaczenia. Nie znam duńskiego, ale miałem wrażenie, że tłumaczenie obejmowało jakieś 80% tekstu. Film do obejrzenia, ale poziom naprawdę średni. Dorociński wypada bardzo blado i bezbarwnie. Kompletnie niczym nie zadziwia, a o zachwycie mówić bardzo trudno.
Powiedziałbym, że to też moda z kina polskiego, bo u nas nieśmieszne komedie też dominują. Ten poziom neurotyzmu zdecydowanie został przesadzony moim zdaniem, do takiego stopnia, że bohaterowie irytowali swoją nieporadnością, zamiast wzbudzać sympatię.
Też przebieranie się faceta w damskie ciuchy to był innowacyjny chwyt komediowy u Bareji, 40 lat temu. Tutaj jeszcze dodatkowo uzasadniono go idiotycznie.
Film męczący jak takie to norweskie życie na prowincji z początku filmu, więc w sumie klimat chyba jakoś tam oddali.
Też nastawiłem się na ten film i można powiedzieć że też się zawiodłem Film mało śmieszny ale może ciekawej roli Marcina Dorocińskiego nie którym zabiegom w filmie i dość pokrętnej historii To ratuje trochę film od upadku .
Mam to samo odczucie. Zupełnie nieśmieszna komedia, poziom żartów niziuteńki. Spore rozczarowanie, niestety.
Bardziej przypomina mi, tego typu, produkcje amerykańskie. Żenująca scena w męskiej toalecie - 3/10 !!!