O historii obrazu, jego symbolice, malarzu, biografii, historii Niderlandów, religii itp. naczytałem się
sporo interesującego materiału. Malarstwem interesuję się mocno. Kino artystyczne oglądam kierując
się własnym gustem. Wychodzę z założenia, że człowiek na swej drodze dojrzewa do pewnych
spraw a następnie z nich "wyrasta" np Angelus Majewskiego mnie zachwycił.
Ale "Młyna..." na 1 raz nie dałem rady obejrzeć.
W przyspieszeniu przynajmniej razy 2 obraz zaczyna robić się przyjemny (niestety bez dźwięku).
W historiach dopisanych do poszczególnych postaci nie doszukałem się niestety żadnego
"wyższego, metafizycznego" klucza (co oczywiście nie oznacza, że go tam nie było, bo może był a
tylko ja jestem za głupi by go dostrzec), a same historie wydały mi się dość trywialne.