Bardzo się różni od pierwowzoru a nowe rozwiązania fabularne prowadzące do odmiennego finału nie wnoszą nic zaskakującego i intrygującego.
Miesiąc temu oglądałem francuskie kino Martyrs. Nic się nie zmieniło, oprócz jakości HD, kilku Amerykanek i kilku zmienionych dialagoów... porażka
No właśnie, że jak na remake, to sporo się zmieniło. Poczynając od tego, że inna kolorystyka filmu (ciepła) vs zimna w oryginale. Przeciwnicy bohaterek są sztuczni, nie czujemy dreszczy z powodu braku realizmu ich niby okrutnych postaci.
Ogólnie realizm filmu w wielu scenach i zachowaniach postaci jest wielce wątpliwy dla widza. Sporo kopiowania zachowań postaci z innych filmów, co trąci sztucznością. Jedna z postaci niby chce żyć za wszelką cenę, ale kilka scen wcześniej chce popełnić samobójstwo.
Może nie nachalne, ale zauważalne odniesienia do religii chrześcijańskiej. Co czyni z organizatorów kogoś bardziej w rodzaju sekty religijnej, niż otwartych na nieznane badaczy. Mizerna scena pod koniec z tekstem "słyszałem co powiedziała" nawiązująca wręcz w stylu parodii do oryginału. Ogólnie popsuli pomysł i zrobili to w amerykańskim stylu filmu klasy B.