Walą do kina, bo będą sceny. Goło to się popatrzy - na to czego z żoną robić nie można, bo nic nie chce albo z mężem bo zmęczony, co by się z dziewczyną zrobiło gdyby się znalazła, albo z facetem gdyby był jak 50 twarzy Greya.
Ot polskie społeczeństwo i jego wrażliwość na kino i sztukę.
Dla mnie film był mądry, wręcz wzruszający. Przykrycie fizycznością pokazuje, jak ludzie przeżywają swoje związki. Dragi, sex - oto szczyt wrażliwości.
Tymczasem film mówił wyraźnie o tym, że fizyczność i wyuzdanie szczęścia nie dają. Że prawdziwą miłość można zniszczyć, jeśli się nad sobą nie panuje. O tym, że seks to nie to samo co miłość. I jeszcze o kilku ważnych sprawach.
Tylko kto w czasie seansu lub po nim o tym pomyśli. Na sali kinowej słyszałem śmiechy, chichy i inne podobne wyrazy myślenia.