Młoda studentka Sara pewnego szarego dnia widzi na ulicy umierającego mężczyznę. Może mu się jedynie bezradnie przyglądać, reanimacja pozostałych świadków także nie daje efektów. Wkrótce potem, przejęta tym zdarzeniem dziewczyna ma niepokojące wizje, a jej stan zdrowia drastycznie się pogarsza. Kto lub co stoi za dziwnym zachowaniem studentki?

Całkiem ciekawie nakręcony horror psychologiczny niestety nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału. Miło, że ktoś w dekadzie remake'ow, kontynuacji starych dzieł czy nowych adaptacji Stephena Kinga pokusił się o intrygujący pomysł nawiązujący do stylu Russella, Żuławskiego, a chwilami nawet Cronenberga - i to właściwie na polskim gruncie! Ciekawie pobrzmiewają zwłaszcza echa "Opętania" z 1981, które z listopadowym horrorem łączy z pewnością tytuł, główna bohaterka, motyw śmierci i zdrady oraz kilka pomysłów scenarzystow. Szkoda tylko, że film mało wciąga, a metody "straszenia" pachną lekkim kiczem i nie wywołują wielu emocji. Jest tu płonący stół, wściekły pies, noże w brzuchach, trochę krwi na bruku oraz zmartwieni rodzice Sary. Pierwszoplanową rolę gra całkiem urodziwa Marine Delterme, partnerują jej młodzi i starsi aktorzy z Polski i Francji. Świetne zdjęcia Edelmana, skąpana w mrocznych błękitach i żółci Łódź jest tu doskonałą scenerią. Dodatkowo ciekawa muzyka i montaż. Mogło być lepiej, moglo być tez gorzej - "Listopad" nie zanudza, ale też nie uwodzi swoją fabułą. 6,5/10.