ja trochę żałuję, że reżyser nie wgłębił się bardziej w analizę psychiki głownego bohatera. czuję, że mogłoby stanowić duże pole do popisu. owszem mamy wątek wielodzietnej rodizny -7 sióstr, które niewątpliwie odegrywają sporą rolę w życiu Barryego, ale ja chciałabym się rownież doszukać u niego źródła problemów gdzie indziej, może się czepiam, może to nie ten rodzaj filmu :) bo ponoć miał być przecież "komedią"
Jak dla mnie film jak najbardziej był komedią, kilka razy się uśmiałem, np scena łóżkowa na hawajach, kiedy Lena opowiada jak chciałaby zjeść jego słodkie policzki, a on w odwecie (oczywiście w zamyśle równie erotycznym) mówi, że chciałby zgnieść i rozwalić jej twarz młotkiem (co w kontekście jego problemów z blokadą wyrażania emocji i przekłuwania ich w agresję fizyczną tworzy niebywale śmieszną sytuację moim zdaniem :D ), albo kiedy ucieka przed braćmi, a ci go doganiają samochodem i mówią: "idioto, wiemy, gdzie mieszkasz", po czym wymijają go i jadą dalej, a on rezygnuje z heroicznej ucieczki :D
btw co do " chciałabym się rownież doszukać u niego źródła problemów gdzie indziej" - to co byś chciała jeszcze? Zahukany przez siostry słaby samiec nie radzi sobie potem z rolą mężczyzny, jest niezdecydowany, tchórzliwy i nie ma śmiałości do kobiet, jeszcze na grzbiecie piętno introwertyka, jak dla mnie tyle to już dużo :)
Zdecydowanie :P Dzięki, że przypomniałeś/aś mi ten nietuzinkowy film, muszę sobie go odświeżyć. To zdecydowanie jedno z moich ciekawszych doznań filmowych, dla takich filmów warto włączać telewizor.