Filmem tym P.T. Anderson udowodnił (chyba przede wszystkim sobie ?), że potrafi zrobić coś dosłownie z niczego (czyli z notatki prasowej i Adama Sandlera) i jeszcze dostać za to Złotą Palmę w Cannes. Prawdopodobnie najdziwniejsza komedia romantyczna, jaka do tej pory powstała.