film dla mnie zbyt patetyczny i teatralny, wystudiowane pozy, niektore sceny śmieszne - np. kiedy brat Borysa (z oczami jak wilk po zadławienoiu się babcią Czerwonego Kapturka) wyznaje przy akompaniamencie świstu bomb miłość Weronice a ta wali go teatralnie, rytmicznie i w nieskończonośc po pysku krzycząc niet! niet! niet! niet!...jakby się zacięła. To było tak głupie, że az śmieszne.
Ale najbardziej irytująca w tym flmie była natrętna muzyka. W dramatycznych scenach to był czasem jazgot nie do wytrzymania dla wrażliwych uszu. Ja rozumiem, że muzyka ma poglębiać, podkreślać daną scenę, ale nie można z tego robić kakofonii. Muzyka powinna współgrać z obrazem, być tłem dla niego a nie zagłuszyć, zdominować go do tego stopnia, że czlowiek ma ochotę zatkać uszy.
Jestem rozczarowana, bo oczekiwałam dużo więcej po tym filmie.
To teatralna scena, bo ma przedstawiać gwałt. Twórcy raczej nie mogli się tu zdecydować na dosłowność.