Film mnie bardzo mocno zaskoczył tym bardziej że został nakręcony tak szybko po stylistycznej odwilży. A może to jest właśnie powód i reżyser wykorzystujący od razu nadarzającą się okazje nakręcił ten film. Nie jest on pozbawiony propagandowego wydźwięku ale nie razi on w oczy, wręcz bym powiedział że idealnie się komponuje w całość.
Nie jest to patetyczny melodramat wojenny, znany nam głównie z amerykańskich produkcji które uwielbiają ten temat a których po prostu nie da się oglądać w całości a przykładów można byłoby wymieniać w naprawdę pokaźnej ilości.
Film nadal jest melodramatem i zachowuje pewne schematyczne, powielające się momenty ale schodzą one na dalszy plan i chowają pod egzaltowanym poszukiwaniem wiary w życie głównych bohaterów. Właśnie realizm i bijące prawdziwe emocje wyróżniają ten film poza zwykły banalny film o miłości. Film jak wojna nie bierze ze sobą jeńców. Każdy jest doświadczony i każdy zadaje sobie pytania na które czasami nie ma odpowiedzi.
Na sam koniec zostawiam trochę miejsca aby pochylić się nad fantastycznymi zdjęciami, kadrami oraz muzyką. Klasa sama w sobie która czyni "Lecą gołębie" po prostu obowiązkową pozycją dla kinomaniaka :)