Coś jest nie tak z biografiami w obecnych czasach. Wychodzą same "tabloidowe" produkcje... Ten film, to kolejna biografia, która pokazuje głównie jakim to dany wynalazca był "dupkiem" i nie docenił kobiety, która miał u boku. A może te kobiety wcale nie były takie wspaniałe?
Czy naprawdę jedyne, co można nakręcić o F. Lamborghini, to taki płytki film? Tytuł filmu a jego treść, to dwie różne sprawy. Film nie daje tego, co obiecuje tytuł. Z Jobsem było podobnie - dwa filmy i zero treści, za to dużo prób "tabloidowej wywołania sensacji" jakim to dany wizjoner był dupkiem i w ogóle.
Niestety - dupkami okazuja się tu reżyserowie tych "biografii", robiąc z życia bardzo ciekawych ludzi, zwykła tabloidową opowiastkę o kobieciarzach. Bo to się lepiej sprzeda. A fakty? A kogo dziś - w wychowanym przez stabloidyzowany internet świecie - obchodzą fakty...