Cześć. Amerykanie nie po raz pierwszy, wyprodukowali zupełnie niepotrzebny remake z niezłego filmu nie anglojęzycznego. Robią to z tego powodu, gdyż w takich filmach, są oni zmuszeni do czytania napisów (w ich kulturze nie ma lektora), a ponieważ czytanie w normalnym tempie przysparza kłopotu sporej grupie amerykanów, to wydają takie wersje głównie na rynek amerykański. Niestety Amerykanie w sporej części to półanalfabeci. Pozdrawiam

Niepotrzebny? Powiedz to producentom. 29 milionów zysku na tym filmie to chyba nieźle.

Pewnie że niepotrzebny. Ba, w ogóle zbędny. Jak już chcieli "amerykanizować" "[REC]-a", to mogli dubbing angielski podłożyć pod wersję hiszpańską, i tak puścić to do kin. Rozumiem remaki kina azjatyckiego, bo tam widz amerykański może mieć problem z odróżnieniem aktorów itp. itd. Rozumiem nawet remaki niektórych filmów europejskich, bo np. realia mogą być niezrozumiałe dla amerykańskiego widza i opowieść trzeba przenieść na rodzimy grunt, ale oryginalny "[REC]" sam w sobie nie opowiada historii z tłem kulturowym Hiszpanii ani niuansów związanych z Barceloną, więc nie jest to film trudny do zrozumienia. Historia ogranicza się tylko do jednej kamienicy i grupki bohaterów próbujących przeżyć, i może być osadzona w każdym możliwym zaludnionym mieście na świecie (pewnie tym kierowali się "amerykanscy fylmofcy" przy tworzeniu tego gniota). A paradoksalnie takich filmów remake'ować się nie powinno. Wiem, że przemysł filmowy rządzi się swoimi prawami, ale każdy, kto obejrzał oryginał jako pierwszy film (choć zdanie podzielają niektórzy oglądający najpierw remake, a potem hiszpański pierwowzór), wyśmiewa "Kwarantannę". Dla mnie to jeden z najgorszych remake'ów, jaki w ogóle został nakręcony, kopia niemalże 1:1 z oryginałem, która równie dobrze zamiast wylądować w kinach, powinna wylądować w koszu.