Tak mi przyszło do głowy że taka epidemia wścieklizny jest możliwa. Np. jakiegoś bezdomnego ugryzie chory pies, człowiek ten zignoruje problem otwierając jabola, później zarazi innych mieszkańców np kanału albo opuszczonego tunelu i plaga gotowa.
W obecnej postaci wirus wścieklizny zabija nosiciela kilka dni po wystąpieniu pierwszych objawów i nie kontroluje mózgu nosiciela, tak jak jest to pokazane w filmach o zombie. No chyba, że wirus wścieklizny się zmutuje.
Nie kontroluje w taki sposób jak to jest przedstawione w filmach o zombie ale powoduje chwilowe napady agresji w których chory może kogoś ugryźć i zarazić (dlatego choroba nazywa się właśnie wścieklizną).
W każdym razie epidemia nie jest możliwa - szczepionka na wściekliznę istnieje. Poza tym nawet zakładając że pojawiłby się wirus robiący z ludzi takie gibkie zombiaki - i tak łatwo byłoby sobie z nimi poradzić militarnie. Odpowiednie opancerzenie i żołnież / milicjant jest odporny na ugryzienia. Do tego należy wziąć pod uwagę że nawet gdyby taki wirus powstawł, nie sprawiłby magicznie że chory jest prawie nieśmiertelny. Prawa fizyki obowiązują nadal więc takiego prawdziwego zombiaka możnaby zabić równie łatwo jak zdrowego człowieka, oraz taki zombiak nie może użyć większej siły niż mu na to pozwoli stan organizmu.