Ten film wbija szpilę w dzisiejsze czasy, gdzie ludzie poświęcają się karierze zawodowej, gonią pieniądze, jakieś wyimaginowane cele, non stop się z kimś porównują i obawiają się o swój status społeczny. Dzieło ze studia Disneya, choć może dzieje się w połowie XX wieku, jasno wskazuje na ten problem, gdy ludzie spychają z półek swoje rodziny, przyjaciół, odpoczynek, wspomnienia w imię kariery i chęci bezpieczeństwa zawodowego.
Film rozklei największego twardziela. Sam nie mogłem momentami się powstrzymać od uronienia łzy. :) Zwłaszcza, że Kubuś to przyjaciel gdzieś od 1997, gdy zapoznałem się z Dobranocką na TVP jako trzy latek. Miałem filmy na kasetach, DVD, zabawki z McDonald'sa, duże pluszaki, kupowali mi rodzice gazetkę Kubuś Puchatek od małego, karteczki, gadżety do szkoły... Ehhh... Ta nostalgia dziś wybuchała tyle razy w czasie seansu, że po prostu określam ów film arcydziełem. Przejdzie to dzieło do legend kina dla dzieci.
Trudno zastąpić Panów: Nawrockiego i Prochyrę, ale jako tako nie było tak źle. Brak Steciuka jako Prosiaczka i Bednarskiego jako Sowy uderzył najbardziej. Dziwne, że ci artyści nie podkładali głosów. Z tego co kojarzę Pan Bednarski zakończył karierę - choć ze względu na tak kultową w jego wykonaniu postać, mógł się zgodzić. :D No i Czyż jako Tygr... Aaa, zaraz. No właśnie, Pawlak, a nie Czyż jako Tygrys. Ale to w sumie bez znaczenia. Pasiasty brzmi identycznie.
Polecam jako świetną lekcję dla dzieci, a i dorośli po seansie może nabiorą trochę pokory do otaczającej nas rzeczywistości i troszkę wyluzują. ;)