Większość ludzi wyczekiwała tego filmu z utęsknieniem. Przecież Kubuś Puchatek to ich dzieciństwo. Tymczasem dystrybutor wprowadza film do kin z dubbingiem, bez możliwości choćby jednego seansu z napisami w ciągu dnia. Rozmawiając z wieloma znajomymi większość odpuściła wizytę w kinie. Szkoda, że dystrybutor nie szanuje publiczności.
Niestety, ale jestem zmuszony się z tobą zgodzić. Wytrzymałem ten fatalny dubbing tylko dla Kubusia i wspomnień z dzieciństwa.
Nie wyobrażam sobie oglądać postaci, które wręcz wbiły mi się w serce do końca mych dni, w oryginalnych głosach anglojęzycznych. Czego zresztą się spodziewać na takim filmie? Lektora lub napisów? ;D
@AlexGolian: po części tak - oglądałem Puchatka po angielsku. Po części, bo mam tu na myśli pierwszą puchatkową animację z mistrzowskim lektorem w osobie Henryka Talara. On jako lektor był o niebo lepszy, niż obecny dubbing. I jak to zwykle w przypadku lektorów - w tle słychać również również oryginalne głosy.
PS. No dobra, dubbing Kłapouchego i Tygryska wyszedł bardzo fajnie :-)
Akurat mi ten dubbing jak najbardziej pasował, a Kłapouchy został zrobiony po mistrzowsku.
Ale głos Puchatka to nieszczęście.
Zresztą tłumaczenie też nienajlepsze. W filmie ani razu chyba nie pada słowo "Puchatek". Ciągle tylko Kubuś i Kubiś. Szkoda.