Muszę obejrzeć pierwowzór:) Ale przyznasz, że kobieta i broń to całkiem piękny widok:):p Już nie wspomnę o tej czerwieni:):) Dobrze się go ogląda:)

Amerykanie ogólnie zadufani są sami w sobie. Myślą, że potrafią zrobić wszystko lepiej od innych. W kinomatografii im to jakoś nie wychodzi. Nikita to nie pierwsza produkcja europejska, na której może się nie wyłożyli, ale na pewno poślizgnęli.
Podejrzewam, że przetwarzanie filmów już zrobionch przez innych bierze się z konserwatywnego podejścia większości kinomanów amerykańskich, którzy chodzą do kin na filmy tylko rodzimej produkcji (bo inni nie potrafią robić dobrych filmów). A tak przecież nie jest. Trzeba jednak wykazać się odrobiną obiektywizmu, a tego im chyba brakuje.
Nikita Bessona bez dwóch zdań jest o dwie klasy lepsza wersji jankesów, bo ma swój niepowtarzalny klimat i świetnie zagrane role. Brigide Fonda (przy całej mojej sympatii dla niej) wypada blado na tle Nikity zaprezentowanej przez Anne Parillaud.

Z przykroscia ale musze przyznac racje. Oba filmy nie sa znakomite ale faktycznie Besson jest o maly punkcik wyzej. Wersja amerykanska przy duzym szacunku dla ich staran kwalifikuje sie do miana niezbyt udanej. Widac znaczna roznice w podejsciu obu rezyserow. NIe wiem dlaczego Bessonowi nie wyszedl jego film jest jednak bardziej przekonujacy, wyrazistszy Moze to przez glowna postac filmu, nie wiem. Amerykanie splaszczyli to do poziomu melodramatu cos w rodzaju Black Swan z plastikowym pistoletem. Po drugie zrobili w zasadzie dokladna kopie secnariusza bez zadania sobie wiekszego trudu podrasowania pierwowzoru. Takie mam odczucie.

Nina jest lepsza od Nikity, sam Luc Besson to powiedzial, że Amerykanie poprawili i ulepszyli jego film.

Czy to ważne co powiedział Besson !? W tej rubryczce wpisuję swoje własne, subiektywne, zdanie bardzo zbieżne z Twoim jak i z Twoją oceną - 5/10 !!!