PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=809211}

Krew na betonie

Dragged Across Concrete
6,7 7 045
ocen
6,7 10 1 7045
7,2 17
ocen krytyków
Krew na betonie
powrót do forum filmu Krew na betonie

Jego najnowsze dziełko ma jeszcze wolniejszą i bardziej metodyczną narrację, niż poprzednie dwa i obfituje w jeszcze więcej znakomitych dialogów i porządnie nakreślonych, nieźle umotywowanych postaci. Przy tym jest też najbardziej przyziemnym i najmniej brutalnym jego filmem jak dotąd. Myślę, że nowych fanów nie zyska, a dotychczasowych zadowoli, bo chociaż nie jest tak dobry, jak "Brawl...", to i tak dostarcza.

Generalnie niewiele mam mu do zarzucenia, bo to po prostu nihilistyczny, skrupulatnie (momentami przesadnie) opowiedziany, surowy i do bólu realistyczny, choć nie rezygnujący z pulpowych elementów kryminał, który eksploduje w końcówce. Całość ma posmak kina z lat 70. w rodzaju "Friends of Eddie Coyle", czy filmów Peckinpaha, pobrzmiewają też tutaj melville'owskie echa.

Te wszystkie zarzuty o promowanie rasizmu i prawicowego punktu widzenia można oczywiście wsadzić między bajki - w ani jednym momencie Zahler nie stawia tutaj żadnych tez, nie ineteresuje go też promowanie jakichkolwiek ideologii.

Jedyne, co mi zgrzytało, to IMO niepotrzebna scenka z Jennifer Carpenter, bo nie do końca czaję, jaki cel przyświecał Zahlerowi, kiedy umieszczał tę postać w scenariuszu. Chyba, że to miał być taki okrutny comic relief, wtedy spoko. :) Chwilami mialem też poczucie, że intryga jest nieco za bardzo rozrzedzona, a metraż trochę ciąży i skrócenie tego do 120-130 minut mogłoby zrobić robotę. I to w sumie tyle z wad, bo reszta jest tip-top.

Mel z Vaughnem tworzą fajny duet i to z ich ust pada najwięcej świetnych tekstów. Nie mają jakiejś wybitnej chemii, ale dobrze się uzupełniają na ekranie i są na tyle charyzmatyczni (ze wskazaniem na Gibsona), że spokojnie dają radę przykuwać do ekranu w momentach "nic nie dziania się". Technicznie również bez zarzutu, film nie ma posmaku taniochy, zdjęcia są chyba najlepsze z trzech filmów Zahlera.

ocenił(a) film na 7
Nawrocki

Chodziło o to by sponiewierać ładną dziewczynę odwracając uwagę od pustawej fabuły.

fabio

To im się nie udało bo Carpenter nie jest ładna.

ocenił(a) film na 7
Tracker

Pederasta.

ocenił(a) film na 8
fabio

no jak ktos lubi tzw. końską urodę to moze sie mu Carpenter podobac, dla całej reszty jest brzydka jak noc

ocenił(a) film na 7
miko1980

Następny homo.

fabio

Raczej ty jesteś homo chłopcze bo Carpenter przypomina niedożywionego chłopca z Afryki(minus czarna skóra), więc jeżeli ci się podoba, to podświadomie zapewne myślisz o penisie w twojej buzi.

ocenił(a) film na 7
Tracker

Formułujesz myśli jak rasowy homo. Pytanie tylko bierny czy czynny.

fabio

Nie tłumacz się. Już wiemy, że kochasz mężczyzn.

ocenił(a) film na 8
fabio

Dlaczego tak durno rozumujesz i zakładasz, że jeśli się komuś nie podoba jakaś kobieta - od razu musi być innej orientacji. Sam przyznasz, że tego typu komentarze zalatują dziecinadą i prymitywizmem.

ocenił(a) film na 7
Bokciu

Atrakcyjną kobietę porównujesz z chłopcem ergo jesteś pederastą

ocenił(a) film na 8
fabio

W którym miejscu mojej wypowiedzi, porównałem kobietę do chłopca??? Proszę o wskazanie, bo obawiam się, że albo nie przeczytałeś tego co napisałem, albo jesteś zwykłym durniem, który nie potrafi zrozumieć dwóch, prostych zdań.

Bokciu

po co się gejowi tłumaczysz, jest wyjątkowo nieatrakcyjna i tylko gejowi może się podobać, hetero by na nią nie zwrócił uwagi

ocenił(a) film na 8
miko1980

To prawda, urodą nie grzeszy.

ocenił(a) film na 7
Bokciu

https://www.celebheights.com/s/Jennifer-Carpenter-2454.html

Pederasta...

ocenił(a) film na 8
fabio

Skończony idiota...

użytkownik usunięty
fabio

Ty wiesz w ogóle co oznacza słowo PEDERASTA? Po drugie FABIO to się dopiero kojarzy gejowsko. :))) I na koniec... pamiętaj, że ci, którzy innych nazywają bez powodu gejami, mają bardzo silny kompleks męskości, problemy z osobowością i pewnością siebie.

ocenił(a) film na 7

greckie paiderastía oznacza dosłownie miłość do chłopców wyrażaną seksualnie

Nawrocki

Po obejrzeniu dwóch poprzednich filmów, spodziewałem się tyle samo po najnowszym dziele, ale trochę się zawiodłem. Najbardziej przeszkadzał mi metraż i nierówność. Było wiele świetnych scen, ale jako całość oceniam ten film na 6.

ocenił(a) film na 8
win_ini

Dla mnie znacznie bardziej wyrownany i ciekawszy od Blok 99, Gibson kapitalna rola i swietne wymiany zdan z Vincem. Obawialem sie troche dlugosci filmu ale koniec koncow tak mnie wciagnal ze w ogole sie nie dluzyl.

ocenił(a) film na 6
miko1980

nie wiem jak jest w USA ale w Polsce wszyscy trzej gwiazdorzy byliby od 20 lat na emeryturze a nie ganiali dilerów

ocenił(a) film na 8
miko1980

Dialogi genialne.

win_ini

Ocena 6..
Dla mnie , kolejny powod , aby absolutnie, nie sugerowac sie ocenami..
Kawal , dobrego , solidnego kina .
Dialogi (w orginale) ....perelka...i "6".
Dobranoc panstwu ...

ocenił(a) film na 8
Nawrocki

Zgadzam sie ze wszystkim co napisales poza jedna rzecza - mi w Brawl 99 przeszkadzalo rozbicie filmu na dwie czesci/gatunki - pierwsza byla swietna, druga w stylu exploitation (ktory swoja droga tez lubie) juz tak nie intrygowala. Tutaj mamy wreszcie przez caly film jeden spojny klimat i dla mnie to byla zaleta dzieki ktorej oceniam ten film wyzej niz Brawl 99.

ocenił(a) film na 8
Nawrocki

W zasadzie wypada tylko przytaknąć. Dziwiły mnie tylko nieudolne cięcia montażowe w kilku momentach. Zwłaszcza w czasie rozmów w samochodzie, kiedy z planu średniego następowała zmiana na bliski, widać było zmiany w ustawieniu postaci, a także w czasie odstrzeliwania różnych fragmentów ciał (:D), co wyglądało jakoś tak... pokracznie. Dziwne, bo poza tym film jest naprawdę fajowo zrobiony.

użytkownik usunięty
Nawrocki

W mojej ocenie, obraz jest niespójny, a jest to konsekwencją tego, że jest to film zrobiony pod tezę. Z pewnym zaskoczeniem przeczytałem, że pojawiają się jakieś "zarzuty o promowanie rasizmu i prawicowego punktu widzenia". Co do pierwszej części, to wprawdzie zgoda, bo film jest rasistowski, tyle że głównie w drugą stronę.

Na wstępie poznajemy pochodzącego z patologicznej rodziny Afroamerykanina, który właśnie wyszedł z więzienia za drobne przestępstwa. Jego ojciec lata temu porzucił rodzinę, matka puszcza się za pieniądze, pogrążona w totalnym rozpadzie. Od razu po wyjściu z paki nasz bohater podejmuje się kolejnej przestępczej roboty, wygląda na to, że to jego stały sposób utrzymania.
Te drobne przeciwności nie wpływają jednak na niego w większym stopniu, jest zrównoważony, wyraża się składnie, sprawia też wrażenie poukładanego, niczym wycięty z innej gazety niż środowisko, w którym egzystuje.

Ma on bowiem - o czym dowiadujemy się na końcu filmu - jedną (i jedyną) podstawową cnotę - mianowicie jest cz@rnuchem (jak sam się przedstawia). Jest też (podobno) nieprawdopodobnie inteligentny, potrafi przewidzieć wszystko dziesięć kroków naprzód. Jedyne czego nie jest w stanie zestawić mimo superinteligencji, to bandyckiego napadu z bronią w ręku z wysokim ryzykiem ofiar w ludziach.
Dokładnie ta sama konstrukcja co w "Uciekaj" czy w niektórych postaciach Tarantino, czyli jakaś niezrozumiała rzekoma wartość i wyższość biorąca się wyłącznie z posiadania czarnej gęby. To jest właśnie rasizm w czystej postaci.

Potem pojawiają się Gibson, Vaughn i przyklejony do nich z pewnym sensem Johnson oraz już bez żadnego sensu Carpenter. Zaczyna się w sumie niezłe kino, które jednak z góry skazane jest na porażkę, bo prowadzi do tezy, zamiast stać się jedyną przestrzenią scenariusza.
Johnson próbuje wygłosić pewien komentarz do sytuacji rasowej w USA, ale jest to zbyt wygładzone i niedookreślone, żeby mogło wnieść cokolwiek. Pułapka w której znajdują się bowiem Amerykanie (i nie tylko oni) polega na tym, że biały rasizm jest określany rasizmem, natomiast czarny "walką z rasizmem", na identycznej zasadzie, jak dyskryminacja mężczyzn określana jest "równouprawnieniem kobiet", a totalitarne bojówki "antyfaszystami" itd itp. Nie jest to oczywiście żadne nowe zjawisko, bo wciąż obecne w społeczeństwie, problem jest jednak obecna jego skala.

Film ostatecznie jest do obejrzenia, ale rezygnacja z niego też nie jest najgorszym pomysłem. W każdym bądź razie uważam, że próba zrobienia dwóch albo nawet trzech filmów w jednym, bardzo niekorzystnie wpłynęła na obraz całości.

Nawrocki

Zaczynam się bać, choć filmu jeszcze nie widziałem:
>jeszcze więcej znakomitych dialogów?
Gdzie w Bloku 99 był choć jeden dialog, który nie byłby pretensjonalną tandetą, kliszą najbardziej niszowego i niskobudżetowego kina klasy Z (w dodatku zamierzenie)?

ocenił(a) film na 7
nietzsche

Tu miałem na myśli głównie "Bone Tomahawk", ale i w "Cell Block..." znalazłoby się kilka.

ocenił(a) film na 8
Nawrocki

Motyw z Jennifer to najbardziej szokująca scena filmu, po niej już do końca siedziałem jak na szpilkach, pomimo iż napięcie jakoś super nie wzrastało. Przed tą sceną, moje zainteresowanie filmem sięgało jakieś 3/10, więc był to dosyć udany zabieg budzący uwagę widza. Co najbardziej ciekawe, to ta kobitka którą grała, ani trochę nie miała mojej sympatii. Po tych cyrkach jakie odstawiała z tym dzieckiem, pomyślałem tylko: co za irytujące babsko, i tylko szkoda mi było tego jej faceta w drzwiach, za łańcuchem. :)

Nawrocki

Uwielbiam krówki ciągutki - 8/10 !!!

ocenił(a) film na 6
Nawrocki

Myślę, że wątek postaci granej przez Jennifer Carpenter miał na celu ukazanie bezsensowności śmierci. Zbyt przywiązana matka grana przez znaną aktorkę idzie pierwszy raz do pracy po macierzyńskim i ginie w zupełnie niepotrzebnie z ręki zwyrodnialców. Kontrastuje to z anonimowością postaci porwanej, znacznie istotniejszej dla fabuły. Rozbudowanie jej postaci dodałoby jakieś 10 min. do metrażu.
Z domniemanym rasizmem i prawicowością (cokolwiek to znaczy) to niedostrzeganie przez nas może wynikać z nieskrzywienia światopoglądu polityczną poprawnością, po prostu póki są zachowane jakieś sensowne proporcje (typu: wśród 20 policjantów nie ma samych białych) to nas nie nic nie razi. Dwaj czarni są przestępcami - pewnie, ale ich rola jest podrzędna i są znacznie porządniejsi niż biali przestępcy. Film pewnie nie zostałby uznany za rasistowski, gdyby jeden z dwóch policjantów był czarny (dlaczego nie żółty np.?) a przestępcy tylko biali.

ocenił(a) film na 7
nazuul

"nie jestem rasistą, bo w święto Martina Lutera Linga kupuję czarną kawę" ;)
Wg mnie film doskonale oddaje realia (chyba, bo nie mieszkam w USA). przestępcy to czarni, ale podrzędne są ich role. grają twardzieli, a po napadzie są cali w strachu i boją się odezwać ! biali tutaj grają pierwszoplanowe gangsterskie role. a to że gliniarze są biali no cóż... jakby był azjata to też źle, bo oni są dobrzy itp. Fakt, że my nie mamy tak spaczonego światopoglądu więc inaczej to odbieramy. Ale sama żona Gibsona mówi że była tak liberalna jak to tylko możliwe, ale po zamieszkaniu w czarnej dzielnicy stała się rasistką ! myślę, że to dobitnie oddaje sens rasizmu. nie można używać górnolotnych określeń nie stykając się z tymi osobami na co dzień.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones