Nie do końca jestem przekonany czy ten film był potrzebny. Zrobiony dobrze ale jednak męczący. "Nudny" to chyba złe określenie, nudne mogą być kolejne części X-Menów, nie dramat o wykorzystywanym dziecku.
Mhm dla mnie ten film był powiewem świeżości, ukazany w naprawdę wciągający przynajmniej dla mnie sposób. Od początku podane nam są obrazy zżytej rodzinki, bliskości, dotyku, śmiechu, jeśli oglądało by się ten film w telewizji, to to co rzuca nam się w oczy od pierwszych chwil to pozorowane szczęście, później dopiero wychodzi na wierzch łaknienie miłości. Każda scena jest spowita dziecięcą nie zmąconą niewinnością, Która z czasem zostaje rozdarta między przekroczenie granic cielesności, i krzywdy dziecka,której nie da się zapomnieć. Śniadanie z oprawcą, scena gdzie dziewczyna godzi się z losem i przyjmuję na siebie to co się stało. I Matka, nie była wcale najgorsza tak jak to próbuję nam to wmówić sytuacja, gdyby nie miała lekceważącego stosunku do edukacji małej, i nie skupiała się na pochlebstwach od swojego konkubenta to ta historia mogła potoczyć by się inaczej. Kobieta w pewnym wieku karmi się słowami, komplementami, chce czuć się młoda i piękna, nie chce odstawiać źródła swojego szczęścia,w tym przypadku pragnienie bycia w centrum uwagi oprawcy wygrało. Choć nie do końca, bo w ostatniej scenie pokazano jej frustrację spoczęto na szyi partnera. Film kończy się nowym początkiem, którego już nie zobaczymy. 7/10