Film pozbawiony skomplikowanej fabuły czy intrygi, a przez to bardzo przekonywający i realistyczny. W naturalny, trochę kontrowersyjny sposób, ale bez ckliwości i lepkiego patosu, przedstawia problemy dorastania, pierwsze zauroczenia, niezrozumienie własnego ciała i seksualności oraz ich stopniowe poznawanie...
Nikt nie wspomina w streszczeniu, że obraz otwarcie porusza temat homoseksualizmu: nie z nachalnej perspektywy ofiary, lecz 17-letniego zagubionego chłopaka, który właściwie nie wie, co się z nim dzieje.
Jedyne co mogę zarzucić hiszpańskiemu tytułowi to zakończenie. Optymistyczne i pokrzepiające, niemniej mnie nie przekonuje - być może tylko mnie. Wydaje mi się, że przyjaźń chłopców po ujawnieniu orientacji jednego z nich (w dosyć krępujących sytuacjach...) w rzeczywistości by się skończyła. Chociaż może Hiszpanie są bardziej tolerancyjni i otwarci niż Polacy...
Krampack
smutne jest to, że tak myślisz przedmówco.
Dla mnie kino hiszpańskie jest najlepsze i basta.
Od razu widać że nie jesteś facetem. Tak naprawdę to każdy facet jest tak samo pedałem jak heteroseksualistą. a nawet bym się przychylał do tego pierwszego.
To kultura na nas narzuciła to jarzmo trąbiąc chłopcom od maleńkiego: „synku tylko nie bądź pedałem”
Tak naprawdę to każdy facet jest pedałem. Dopóki tego nie zrozumiesz męska natura będzie dla Ciebie tajemnicą.
cooooo ? ;O
tak, wszyscy jesteśmy homoseksualni ! No bez przesady.
Orientacje są różne i na pewno nie zależy to od wychowania. Moi rodzice na przykład wychowywali mnie i mojego brata na bardzo tolerancyjnych, a mimo tego mój brat nie znalazł w sobie geja O_O I jest bardzo męski bez odkrywania geja w sobie :P
a film ciekawy.