PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1178}
7,2 134 754
oceny
7,2 10 1 134754
5,6 14
ocen krytyków
Kogel mogel
powrót do forum filmu Kogel-mogel

Powiedzieć, że Kogel-mogiel źle się zestarzał to, jak nic nie powiedzieć.
Nadana temu filmowi łatka kultowej komedii jest jakimś smutnym nieporozumieniem.
W oczach współczesnego odbiorcy a szczególnie odbiorczyni to klasyczny dramat miejscami wręcz przerażający (stąd ten horror w tytule)!
Głowna bohaterka Kasia, metaforycznie i dosłownie, próbuje uciec od fatum patriarchatu.
Ucieka przed zaaranżowanym małżeństwem i przemocowym apodyktycznym ojcem. W dniu ślubu porzuca narzeczonego i wyjeżdża, by studiować w Warszawie. Z początku wydaje się, że los jej sprzyja. Pomimo kłopotów z zakwaterowaniem w akademiku, udaje jej się znaleźć pracę i mieszkanie już pierwszego dnia! Rodzina u której pracuje i mieszka jest mocno dysfunkcyjna, jednak paradoksalnie to zapewnia jej posadę. Pomimo chorobliwej zazdrości o męża, Barbara Wolańska zgadza się na zatrzymanie pokojówki, ponieważ inaczej nie radzi sobie z synem Piotrusiem. Życie rodziny Wolańskich jest smutne samotne i karykaturalnie przerysowane, jak niemal każda postać w filmie. To kontrastuje z łagodną, pogodną i autentyczną Kasią. Szczery uśmiech wywołuje jej prostolinijność i uprzejmość. Scena przyjęcia jest rzadkim komediowym momentem, bazującym na różnicach między wiejskim i miejskim stylem życia (i dostępnością towarów). Niestety, tych żarcików nie ma dużo. Poza różnicą klasowa jest nieśmiertelna "baba z dziekanatu" i "waletowanie w akademiku". Pośmialiśmy się? To by było na tyle, bo dalsza część filmu wkracza w strefę horroru. Po koszmarnej, acz płatnej pracy Kasia zaczyna upragnione studia polonistyczne. Wydawałoby się, że to dopiero początek jej przygód i dążenia do innego lepszego życia. Niestety iluzja wolności i niezależności kończy się, gdy okazuje się, że jej wykładowcą jest docent Marian Wolański, u którego pracowała. Ten dosłownie porywa ją z inauguracji i wpycha do samochodu. Wydaje się, że od tego momentu Kasia traci resztki samostanowienia i staj się bezwolną kukłą. Mimo że wspólnie ustalają grafik tak, by Kasia mogła studiować, mieszkanie z wykładowcą i praca dla niego przynosi jej sporo cierpienia. Poza oczywistym problemem logistycznym dochodzą nieprzyjemne plotki wśród znajomych i brak czasu na "studenckie życie". Kolejny zwrot akcji przychodzi, gdy Kasia na uczelni gubi torebkę. Znajduje ją mężczyzna, który ją obserwował na stołówce. Co więcej, panowie rozmawiali o tym, że uciekła z własnego ślubu. Pod pretekstem oddania torebki, bohater chce zdobyć jej adres. Od docenta Mariana dowiaduje się, że Kasia aktualnie jest w parku Saskim. W następnej scenie widzimy, jak Kasia łapie okazję i zatrzymuje się oczywiście on. Tutaj fabuła robi się naprawdę jak z horroru. Mężczyzna manipuluje nią od samego początku. Podwozi ją, nie mówiąc, że wie, kim jest i że znalazł jej torebkę, jakby czerpał radość z jej zdenerwowania i smutku. Gdy już przyznaje się, że ma jej torebkę, podwozi ją do domu. Mimo że Kasia odmawia spotkania i nie jest nim zainteresowana, mężczyzna zakrada się za nią do kladki, by sprawdzić gdzie mieszka. Wieczorem, gdy Wolańscy wyszli i dziewczyna jest sama w domu, natarczywy adorator przychodzi z kwiatami i winem. Scena, gdy otwiera mu drzwi, jest naprawdę przerażająca. Aż chce się krzyczeć, nie otwieraj, spojrzyj przez wizjer i dzwoń na policje! Niestety, bohaterka dobrodusznie wpuszcza natręta. Oczywiście powoduje to kłopoty i kończy się kolejnym wyrzuceniem Kasi z mieszkania Wolańskich. Paweł, bo tak ma na imię prześladowca, oferuje jej nocleg w swojej kawalerce i zapewnia jej "nietykalność" po czym wpycha ją na siłę do auta (sic!). Na uczelni nie jest lepiej, docent Marian wykorzystuje swoją pozycję, by nakłonić ja do powrotu do pracy. Aby tego było mało, robi to na wykładzie, na oczach wszystkich studentów, upokarzając tym dziewczynę. Finalnie bohaterka wychodzi, można się domyślić, że ukończenie studiów w tym układzie będzie dla niej nie lada wyzwaniem.
Wspólne mieszkanie z Pawłem szybko prowadzi do romansu. Zaskakująco, scena nie jest brutalna, a nawet zapada konsensualna. Chociaż z fabuły wiemy, że to bardziej syndrom sztokholmski niż miłość.
Potwierdzenia mamy na koniec filmu. Paweł znów manipuluje Kasią. Zabiera ja na spotkanie ze swoimi rodzicami, nie mówiąc, że zaprasza też jej rodziców. Co więcej, okazuje się, że jego "rodzinne strony" to wieś sąsiadująca z Grabowem, z którego pochodzi Kasia. Historia zatacza koło, a niepokorna córka wraca na wieś, by pokornie wypełniać role przypisaną kobiecie. Niby coś się zmienia, ale nic się nie zmieniło. Zapada kurtyna, widz zostaje z dogłębnym, łamiącym serce smutkiem i przekonaniem, że nie da się uciec od patriarchalnego fatum.

ocenił(a) film na 5
Iga_Budzynska

Mam takie same myśli po filmie, strasznie mnie to końcówka dotknęła... =(

ocenił(a) film na 1
Hagraven

Dzięki za komentarz! Miło słyszeć, że masz podobne odczucia!

ocenił(a) film na 9
Iga_Budzynska

"Scena, gdy otwiera mu drzwi, jest naprawdę przerażająca. Aż chce się krzyczeć, nie otwieraj, spojrzyj przez wizjer i dzwoń na policje!"
Stare, normalne pokolenie jak moje widzi szarmanckiego młodzieńca, który znalazł torebkę dziewczynie, a że wpadła mu w oko, kupił wino i chciał ją poznać. Obecne smarkule w swej rewolucyjnej czujności doszukują się w tym obrazku lekkomyślności ze strony filmowej Kasi, jej nieumiejętności dostrzeżenia grożącego jej zagrożenia ze strony "męskiej szowinistycznej świni", która to świnia chce ją rzecz jasna wykorzystać - bo tego się smarkule naczytały w feministycznych "poradnikach".

"Patriarchat", "rodzina dysfunkcyjna", "rolę przypisaną kobiecie"...
Gdyby reżyser dożył i zobaczył, jak wykoślawione postrzeganie świata mają w Polsce współczesne młode dziewczyny, zindoktrynowane tak jak Ty to by się chyba załamał. Feministyczne, marksistowskie pranie mózgów od małego jak widać oprzynosi rezultaty. To jest zwykła sympatyczna, niestarzejąca się komedia bazująca na klasycznym zestawieniu przeciwstawieństw: mieszkańców wsi i mieszkańców miast. Gdzieś Ty tam zauważyła jakąś walkę płci, patriarchat i jeszcze "syndrom sztokholmski"? Może jeszcze poszukaj "nietolerancji", "seksizmu", "homofobii", "nazizmu" i "polskiego antysemityzmu":-) Film przed oczami widza zderza ze sobą tradycyjnego, wiedzącego czego chce pana Solskiego i kluchowatego, niezdarnego pantoflarza, docenta Wolańskiego. Filmowcy kpią z raczkującego wtedy w Polsce "wychowania bezstresowego", eksperymentowanego na małym Piotrusiu przez "postępowych" Wolańskich. Szkoda mi Twojego straconego pokolenia. Pokolenia poranionego przez lewackich społecznych doktrynerów, które już nie potrafi się śmiać ze zwykłej niewinnej komedii bez doszukiwania się jakichś "seksizmów" i "niesprawiedliwości społecznej". To nie ten film jest horrorem, tylko to, co z Wami zrobiła "Gazeta Wyborcza", "Newsweek", TVN" i współczesny Hollywood, a w efekcie i współczesne "komedie" romantyczne.

PS. Kasia studiowała pedagogikę, nie polonistykę.

ocenił(a) film na 1
JackHolborn

Widzę że moja opinia wywołała w Tobie silne emocje!
Masz rację, pedagogika, moja pomyłka. Jeśli chodzi styl rodzicielski Wolańskich jako satyrę na bezstresowe wychowanie, to ciekawa obserwacja, dziękuje.
A co do reszty wywodu "at personam" to nie będę się odnosić, zaznaczę jedynie, że Twój styl wypowiedzi jest obraźliwy.

ocenił(a) film na 9
Iga_Budzynska

Nie było moim zamiarem Ciebie obrazić, to była reakcja na kolejny jakże charakterystyczny obecnie sposób postrzegania otaczającego świata przez młodych. Koncentrowanie się na filmie przez pryzmat feministycznej czujności rewolucyjnej, doszukiwanie w fabule "odchyleń prawicowych" - to jest dopiero dramat pokolenia. Per analogiam, przeżywając nieśmiertelny, "evergreenowy" film "Znachor" delektuję się świetnie skonstruowaną fabułą, nie zaś zakładam szkiełko rewolucjonisty i widzę w obrazie tylko nierówności społeczne na linii dziedzice-chłopi. Jest takie, chińskie chyba powiedzenie, że gdy mądry człowiek pokazuje ręką księżyc, to głupi patrzy na rękę;-)
W mojej opinii ludzie do omawianego filmu lubią wracać, bo jest swojski, naturalny; widzowie kibicują Solskim, a współczują nieporadnemu, powiedzielibyśmy dziś "zmatriarchatyzowanemu" Wolańskiemu, chodzącej definicji pantoflarza. W filmowych tamtych czasach tytuł "stara panna" był czymś, czego dziewczyny próbowały uniknąć. Obecnie ów status nabrał pozytywnej konotacji i nazywa się: "singielka". Smutne to, że w przeciągu jednego pokolenia narosła taka bariera niezrozumienia. W każdym razie co złego to nie ja!

JackHolborn

Ok, boomer. Na przyszłość nie chwaliłabym się taką biedą umysłową, bo naprawdę nie ma czym. Kiedyś leczyliśmy upuszczaniem krwi, a słabe młode pokolenia wymyśliły sobie antybiotyki, kroplówki operacje. Kiedyś to słabsze jednostki po prostu umierały tak jak powinno być, a w ogóle to ludzie dożywali max 40 nie ciążąc społeczeństwu na starość. Żal tych młodszych pokoleń inwalidów i starców. Kiedyś to było...
Mniej więcej tyle sensu ma Twój wysryw. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
JackHolborn

że też Ci się chciało komentować te idiotyzmy :)

ocenił(a) film na 9
kassis

W sumie racja, choć myślałem, że komuś się klepki otworzą, moje słowa dadzą impuls do refleksji. Ech... ;-)

Iga_Budzynska

Jak bylam mniejsza i oglądałam z rodzicami to bawiła mnie ta komedia, a jak obejrzalam spowrotem (z 2 lata temu) to bylam przerażona tym co się dzieje w tym filmie. Zgadzam się z tobą całkowicie.

ocenił(a) film na 1
Iga_Budzynska

idz to swojej piwnicy a potem tam zostan i kurde nie oceniaj dobrych filmow na 1 gwiazde bo kurde jakis tusk czy inny donald ci tak powiedzial z ta tenczowa flaga

Iga_Budzynska

Niektórzy próbują (jakże merytorycznie i z szacunkiem) sprowadzić twoją recenzję do POKOLENIA STRACONEGO MARKSISTOWSKĄ INDOKTRYNACJĄ, ale totalnie nie o to chodzi. Mojemu życiu nie przewodzi żadna myśl lewicowa bądź feministyczna, ale nie potrafię nie przyznać ci absolutnej racji, nawet pomimo lekkiego zdemonizowania fabuły przez ciebie. Film ogółem byłby przyjemny do obejrzenia, jednak od połowy wypełnia się przemocą psychiczną i manipulowaniem główną bohaterką, całość dobija natomiast romans absolutnie nieszczery i wciśnięty na siłę. Niezależnie czy traktować tę produkcję jako komedię czy dramat, to i tak ciężko się to ogląda, niczym konwencję wyczerpaną w połowie, co próbuje się ukryć drastycznym przyspieszeniem akcji. Nie zawiązują się żadne autentycznie relacje pomiędzy bohaterami, podejrzany nieznajomy w jedną noc staje się współlokatorem i kochankiem. Kasia ostatecznie zostaje narzeczoną Pawła, jednak przez cały czas jest wobec niego wyraźnie zdystansowana i nieufna – zresztą nie sposób jej się dziwić, skoro wybranek nieustannie bawi się jej uczuciami, wywiera na niej psychiczną presję, nie toleruje odmowy. Na pewnym etapie nie sposób wierzyć w to, że wybory głównej bohaterki są jakkolwiek przemyślane i świadome, tak jakby przekroczony został jakiś punkt krytyczny w jej psychice i od tego momentu stała się kompletnie obojętna na swój los. Ostatecznie film pozostawia nieprzyjemne wrażenie pocięcia scenariusza, a wszelkie emocje czy uczucia bohaterów zostają spłycone i pominięte – tak jakby reżyser chciał zakończyć kręcenie filmu po linii najmniejszego oporu i dzięki temu nie musieć dopracowywać poszczególnych wątków. A wystarczyłoby po prostu nakręcić parę dodatkowych scen ukazujących, jak Kasia pomimo początkowych zgrzytów zdobywa zaufanie do Pawła i zaczyna powoli dostrzegać zalety tradycyjnego wiejskiego życia, a Paweł przestaje się zachowywać jak toksyczny i zaborczy manipulant (bo jego zachowanie wykracza poza estetykę beztroskiego badboya czy jakkolwiek by tego nie interpretować). Tylko tyle i aż tyle!

proweniencja

Ta zmanipulowana Kasia mówiąc kolokwialnie leciała na Pawła Zawadę i to było bardziej niż pewne zdystansowana to ona była do Kolasy już nie róbcie z niej ofermy to dziewczyna która zwiała z własnego ślubu,uciekało przez okno spuszczając się na związanych prześcieradłach żeby się z Kolasą nie widzieć,wyjechała bez pieniędzy i pewnego lokum do dużego miasta zupełnie sama bez wsparcia bliskich więc wiemy,że jak Kasia czegoś nie chce to tego nie zrobi jakoś nie widziałam serii ucieczek przed Pawłem

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
NowohuckiIntrowertyk

Tak, historia Kasi jest smutna. Ale oceniasz film jako sztukę, oceniasz grę aktorską, oceniasz reżysera, muzykę, scenariusz, przyjemność z oglądania i wiele innych rzeczy, a nie walisz najniższą możliwa ocenę, bo fabuła jest inna niż Twoje poglądy.
I jeszcze gdyby chociaż było w filmie ukazane to tak, że smutny los Kasi jest czymś dobrym, to można by dyskutować, ale wcale tak nie jest, jej wieśniacki i hiperkonserwatywny ojciec nie jest ukazany jako postać pozytywna

NowohuckiIntrowertyk

Tak na serio znając kontynuację to wiemy,że Kasia ukończyła studia, została dyrektorem szkoły,ok małżeństwo jej nie wyszło ale wiemy z 3 części,że kiedy była w ciąży Paweł jeździł do Holandii po urodzeniu syna wróciła na studia czyli nie był takim tyranem a sama Kasia studia ma,pracę ma, dziecko ma, rodzinę ma, dom ma jest spełniona w każdym aspekcie życia rzeczywiście istny dramat

ocenił(a) film na 6
marta490

Dokładnie

Iga_Budzynska

Dlaczego nie rozumiecie że to jest komedia, satyra

ocenił(a) film na 6
Iga_Budzynska

Czekałem na jakieś pseudofeministyczne lamenty i się nie zawiodłem. Film był twardo osadzony w realiach końcówki PRLu, momentami zabawny, momentami dramatyczny. Nakładanie na starsze filmy filtrow współczesności, będzie prowadziło do tak absurdalnych wniosków jak autorki powyżej. Wierne odwzorowanie realiów epoki jest siłą komedii tamtych lat - film nie udaje czegoś czym nie jest. Nawet lokacje wieś-miasto były odwzorowane z niezwykłą starannością (w sumie nawet nie musiały bo film był kręcony w tamtych czasach). Nie ma przypadku, że ostatnie polskie komedie, które dało się oglądać (co nie znaczy, że były wybitne) powstały jeszcze w latach 90, a ostatnie 2 dekady to na dobrą sprawę czarna dziura. Dawanie dziełu 1 i wystawianie płaczliwych postów na FW, bo film nie wpisał się w twoje wyobrażenie pozycji kobiety w tamtych czasach jest jakąś aberracją i dowodem, że twoje indywidualne frustracje mają decydujący wpływ na ocenę filmy. Jeśli ja miałby oceniać filmy na podstawie tego, że nie wpisują się w moje poglądy połowie filmów musiałbym dać 1.

ocenił(a) film na 5
Iga_Budzynska

Nie jesteś sama, mnie też się to wszystko bardzo niezręcznie oglądało. Nigdy więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones