Fabuła, nie dość że mocno naciągana, to jeszcze kompletnie wyświechtana. Całość jest łatwo przewidywalna, w związku z czym po godzinie seansu człowiek zaczyna ziewać i wyczekiwać końca. Willis i Baldwin - to byli całkiem nieźli kandydaci na antagonistów, gdyby tylko scenariusz nie był tak marny. A tak nawet gwiazdorzy nie zdołali uchronić "Merkurego" przed przeciętnością. Na własną odpowiedzialność.