Zaczynając oglądać ten film myślałam sobie, że brak tu znanych nazwisk (przynajmniej mi znanych) a główny bohater to jakiś nieciekawy gość bez wyrazu- ot taka idiotyczna naleciałość z naszej współczesności gdzie liczy się na ekranach "twarz", a my (biję się w piersi ze wstydem) przyzwyczajeni jesteśmy do takich rzeczy. Tymczasem film od początku do końca okazał się majstersztykiem!
Świetne aktorstwo, reżyseria i scenariusz, dialogi, humor, napięcie, klimat, muzyka, dekoracje, stroje- słowem wszystko! A do tego równie świetne zakończenie. Film nieprzewidywalny, trzymający w napięciu do końca, dawno się tak nie wciągnęłam i denerwowałam- prawdziwy wzór dla współczesnych kryminałów i thrillerów. Polecam zwłaszcza dla fanów ówczesnego kina i klimatu.
Robinson w latach 30,40 i 50 to bardzo znana twarz - jeden z najlepszych, obok Bogarta i Cagneya - tylko że z całej trójcy to Bogart został ikoną, a wielu innych ze Złotej Ery odeszło do archiwum (Ladd, Durea, Lancaster, O'Brien).